Poseł Łukasz Litewka z Lewicy nie wstydzi się wiary i tego, że jest przeciwnikiem wolnej aborcji
Jako jedyny parlamentarzysta Lewicy wygłosił w trakcie ślubowania formułę "Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg". Jeszcze przed sesją w wywiadzie prasowym zadeklarował, że aborcję do 12. tygodnia ciąży dopuszcza "tylko w uzasadnionych przypadkach, na przykład wtedy, gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu kobiet". Wybrany z listy Lewicy poseł Łukasz Litewka nie mógłby startować do Sejmu z list "chrześcijańskiego demokraty" Tuska, dogmatycznego zwolennika wolnego dostępu do aborcji do 3 miesiąca, który też, a za nim podobni mu "chadecy" jak Borys-"zapomniałem-włożyć-spodnie"-Budka, czy też synalek komunistycznego sołdata po moskiewskim kursach Kierwiński, nie uznał za stosowne wspomnieć o Bogu przy ślubowaniu.
Poseł Łukasz Litewka z Lewicy podczas kampanii wyborczej zaskarbił sobie sympatię wielu wyborców dzięki akcji adopcyjnej psów.
Łukasz Litewka w tegorocznych wyborach startował z ostatniego miejsca listy Lewicy w Sosnowcu. Podczas kampanii zasłynął tym, że na swoich plakatach wyborczych nie umieszczał wizerunków i słów poparcia liderów Nowej Lewicy, lecz zdjęcia tych, którzy "już dawno powinni być wybrani", czyli psów czekających na adopcję w schronisku dla zwierząt w Sosnowcu. Działania Litewki poskutkowały tym, że otrzymał ponad 40 tys. głosów, wyprzedzając tym samym Włodzimierza Czarzastego.
Odwołanie się do Boga w ślubowaniu wzbudziło niezadowolenie dogmatycznych lewaków. Dał temu wyraz Krzysztof Śmiszek (partner, a może partnerka?, europosła Roberta Biedronia), któremu "marzy się, by takich ślubowań nie było".
Wcześniej na deklarację Litewki w sprawie aborcji oburzyła się posłanka Lewicy Katarzyna Kotula, która w polsatnews.pl stwierdziła, że Litewka najwidoczniej nie śledził zbyt dobrze działalności posłanek Lewicy w tej sprawie.
"Dopuszczam do siebie możliwość, że ktoś, komu ten temat nie jest bliski, nie zna rzeczywistości aborcyjnej" - zauważyła łaskawie Kotula.
Jak widać obecnej postkomunistycznej (a może raczej - POstkomunistycznej) Lewicy do głowy nie przychodzi, ze można być lewicowcem i człowiekiem głęboko wierzącym, wyznającym zasady wiary i moralności katolickiej. Kimś takim był na przykład Kazimierz Pużak, przywódca przedwojennej Polskiej Partii Socjalistycznej (nie mającej nic wspólnego z obecnie działającą "PPS"), którego po wojnie zamordowali w PRL komuniści.
Kazimierz Pużak pytany przez komunistycznych "sędziów", kim jest odpowiedział - w takiej właśnie kolejności: "Jestem rzymskim katolikiem i Polakiem". Z takich słów obecni wodzowie "polskiej lewicy" - tandem Biedroń-Czarzasty - mogą się tylko śmiać.