Gościem red. Marcina Bąka w programie "Republika po południu" byli Ewa Andruszkiewicz z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów im. Jolanty Brzeskiej oraz Jan Popławsk ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. – Próby pozbycia się 1/3 nieruchomości przez miasto było wyłącznie inscenizowane, ponieważ wcześniej pojawiły się już ogromne łapówki – zdradziła Andruszkiewicz.
– Sytuacja jest zaskakująca. Kamienica jest w 1/3 własnością miasta i mamy czyściciela kamienic. Staje się zarządcą w imieniu miasta. To sytuacja naganna. Miasto powinno dbać o mieszkańców, którzy są na czynszu regulowanym. Mamy do czynienia z niebywałym procesem. Miasto współpracowało z czyścicielem mieszkań – rozpoczął Popławski.
– Nie tylko nie skorzystano. Miasto robiło wszystko, że sprzedać Mossakowskiemu swoje udziały. Kiedy miasto sprzedaje swoje udziały, mieszkańcy mają prawo pierwokupu. Robiono wszystko, żeby tylko on na tym skorzystał – zauważyła Andruszkiewicz.
Marek Mossakowski – kolekcjoner kamienic
– Jako stowarzyszenie prowadziliśmy obfitą korespondencję nt. pana Mosakowskiego. Właściciel tylu nieruchomości nie może mieszkać w mieszkaniu komunalnym. Pan Jakubiak odpowiedział nam, że to zupełnie zgodne z prawem. Zamienił on mieszkania własnościowe na kwaterowe. Nie było możliwości, żeby odebrać mieszkanie komunalne panu Mossakowskiemu – mówiła.
– Ratusz miał informacje nt. nieprawidłowości. Podawali je mieszkańcy, różne stowarzyszenia. Świadomość musiała być, skoro te wszystkie fakty spływały do gabinetu prezydenta – dodał Popławski.
Niechciana nieruchomość – Dahlberga 5
– Pod decyzją zwrotu kamienicy, podpisał się Jakub R. Dziś wiemy, jakie u niego były stawki za pozyskanie pozytywnej decyzji. Chodziło o 2 mln zł wzwyż. Próby pozbycia się 1/3 nieruchomości przez miasto było wyłącznie inscenizowane, ponieważ wcześniej pojawiły się już ogromne łapówki – zdradzała kulisy działań Andruszkiewicz.
Kolejne działania komisji
– Nowe instrumentarium powinno być wykorzystane w sprawie. Mam nadzieję, że w końcu pojawią się kary dla kolekcjonerów kamienic. Te pieniądze później trafią do poszkodowanych, mieszkańców tych nieruchomości. Komisja dotychczas nie miała jeszcze okazji do skorzystania z tego przywileju, oby zrobili to jak najszybciej – mówił.
– Decyzja komisji może być tylko jedna. Jest obecnie trzech właścicieli kamienicy. Nie ulega wątpliwości, choćby ze względu na formy opróżniania mieszkań, było kilkanaście spraw karnych, były bójki. Tutaj nie robił tego pan Mossakowski tylko jego osobisty kierowca. Zamieszkał tam i urządził mieszkańcom prawdziwe piekło – podsumowała Andruszkiewicz.