Politycy KO i dziennikarze nielegalnej TVP. Impreza jak za komuny
Choć w rzeczywistości mamy rok 2024, to zaglądając do jednego z lokali w niedzielny, grudniowy wieczór, można doświadczyć deja vu. 35 lat po upadku zbrodniczego systemu komunistycznego komuna wróciła.
Jak niegdyś członkowie politbiura i jedynie słusznych mediów, tak 35 lat po upadku komuny, znowu przy jednym stole, bez zahamowań, bez wstydu, zasiedli profitenci władzy i beneficjenci tych profitentów w nielegalnie przejętych mediach publicznych przez nich umieszczeni.
Między czasami mrocznej komuny, a 2024 rokiem zaszły ogromne zmiany. Nie dotknęły one jednak ich mentalności. To, co wydarzyło się rok temu, nielegalne, siłowe przejęcie mediów publicznych, nie jest w ich percepcji tym, czym jest w oczach wolnych Polaków. Dla nich, zależność, współzależność, a nawet współuzależnienie mediów od politycznych mocodawców jest wpisane w DNA.
Nie powinno dziwić zatem - analogicznie - podejście do sądów, konstytucji i wszelkich przejawów państwowości opartych o demokratyczne zasady. To, dla obecnie rządzącej koalicji 13 grudnia wspieranej przez jej nominatów okupujących stanowiska w mediach publicznych w sposób zdobyty siłą, czysta abstrakcja. To wszystko było kiedyś ich. Dlaczego miałoby znów nie być? Trzeba było tylko znaleźć odpowiedni klucz, a jeśli nie ma klucza, to wytrych.
Buta, pycha, arogancja i perfidia, leżące w przeszłości, z której się wywodzą, przeszłości stojącej w cieniu największych beneficjentów III RP, środowisk związanych z partią komunistyczną, dawnych politruków, urzędników zwalczających Kościół, marksistowskich wykładowców, dyspozycyjnych wojskowych, funkcjonariuszy i osób wywodzących się ze służb specjalnych PRL oraz ich rodzin.
Te wszystkie zależności, związki, czy to rodzinne, towarzyskie czy finansowe, które pasożytowały w konglomeracie na Polsce stworzonej w 1945 roku przez towarzysza Stalina, zostały po 1989 roku zachowane i funkcjonują do dziś; w gospodarce, administracji, w instytucjach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa.
Ta wieczorna impreza w jednej z warszawskich restauracji, gdzie spotkali się:
Adam Michnik (Gazeta Wyborcza),
Tomasz Sygut (nielegalny prezes nielegalnej TVP Info),
Adam Szłapka (minister ds. UE - KO),
Kamila Gasiuk-Pihowicz (poseł KO).
Marcin Kierwiński (pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi ),
Paweł Kowal (poseł KO),
Daniel Gorgosz (likwidator telewizji)
Kamila Biedrzycka-Osica (neo-dziennikarka, propagandystka)
Jarosław Kurski (były wicenaczelny Gazety Wyborczej).
została nagrana przez reporterów Telewizji Republika.
Ile takich spotkań, formalnych i nieformalnych, gdzie imprezują ludzie, którzy Polską dziś rządzą, z tymi którzy dbają, by opowieść o tych rządach była jedynie słuszna, się odbywa?
W latach 90. wielu rozczarowanych nowym ustrojem, szczególnie tych "zaopiekowanych" transformacją Balcerowicza, wołało, wypisywało na murach, powtarzało hasło: "Komuno wróć!". Takie imprezy, jak ta, na którą trafili nasi reporterzy jest żywym świadectwem, że komuna nigdy nie odeszła.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X