– Po światowym oddźwięku afery taśmowej, nikt nie traktuje poważnie kandydatury Sikorskiego – mówił w studio Telewizji Republika Mariusz A. Kamiński z Prawa i Sprawiedliwości. – Polska polityka zagraniczna bankrutuje w skali makro, w Europie się z nas śmieją – ocenił z kolei Krzysztof Gawkowski z SLD.
W ten sposób politycy oceniali szanse ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na objęcie stanowiska szefa unijnej dyplomacji.
– Po światowym oddźwięku afery taśmowej, nikt nie traktuje poważnie kandydatury Sikorskiego. Raczej to będzie kobieta-socjalistka – ocenił Kamiński.
Z kolei Gawskowski podkreślał, że PO wystawiła kandydata, który „jest skompromitowany nie tylko za granicą, ale również w kraju”. – Jest prawdziwym sztandarem tego, czym jest PO – ocenił sekretarz generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Mariusz Antoni Kamiński przypomniał również, że kiedyś wiele mówiono o kandydaturze Sikorskiego na sekretarza generalnego NATO. – To była równie absurdalna kandydatura, jak dziś na szefa unijnej dyplomacji. Ani Tusk, ani Sikorski nie mają szans na unijne stanowiska. W Europie dużo się mówiło o słowach Sikorskiego nagranych na taśmy – wyjaśniał polityk PiS.
– Przez 7 lat wmawia się Polakom, że Tusk to człowiek, który ma zaufanie wśród zagranicznych polityków. Okazuje się jednak, że nic nie udaje mu się ugrać i jest dziś pod ścianą – podkreślał Krzysztof Gawkowski. Poseł SLD zaznaczał również, że „polska polityka zagraniczna bankrutuje w skali makro, a w Europie się z nas śmieją”. – Tusk jeździł do Brukseli jako jastrząb, a wracał jako wróbel – zauważył Gawkowski.
Zdaniem Mariusza A. Kamińskiego negatywna ocena kandydatury Sikorskiego „to nie jest złośliwość, bo PiS zawsze głosowało na kandydatury Polaków w strukturach unijnych”. – W tym przypadku nie ma na to szans, bo kandydatury Sikorskiego i Tuska są po prostu nierealne – dodał. Zdaniem polityka PiS Sikorski zaprzepaścił szansę, którą stworzył dla Polski Euromajdan. – Z trójkąta Francja, Niemcy, Polska Sikorski został wyautowany – przypomniał Kamiński.
W dalszej części rozmowy odniesiono się również do nowej akcji Prawa i Sprawiedliwości, gdzie firma reklamowa nie zgodziła się na słowo „sitwa” w haśle na plakatach. Trzeba było zastąpić je słowem „władza”. Jarosław Kaczyński mówił w tym kontekście o cenzurze.
– Sam fakt, że firma cenzuruje plaktowanie czegokolwiek jest niezrozumiały. Jako polityk chciałbym mieć możliwość mówienia o tym, co uważam za słuszne. Dlatego tu rozumiem Kaczyńskiego, który od dawna mówi o sitwie – ocenił Krzysztof Gawkowski. Zdaniem sekretarza generalnego SLD „jednak sama kampania do samorządu zaczyna się od złych elementów, a PiS znów wysuwa elementy emocjonalne”. – My będziemy mówić o tym, jak można zmienić samorząd na dobre – stwierdził Gawkowski.
– Samo słowo „sitwa” nie jest obraźliwe, opisuje stan rzeczy, grupę ludzi, którzy powiązani towarzysko realizują własne interesy, wspierają się, wbrew interesowi społecznemu – wyjaśniał Kamiński. Poseł PiS odpierał zarzuty Krzysztofa Gawkowskiego, stwierdzając, że „to nie są emocje”. – Pokazujemy patologie tego rządu. Jako jedyni pokazaliśmy swoim programem gospodarczym, że jesteśmy przygotowani do zmiany – skwitował polityk Prawa i Sprawiedliwości.