W czwartek rano Polski samolot lecący z Warszawy do Hurghady w Egipcie wylądował awaryjnie na bułgarskim lotnisku w Burgas. Powodem lądowania była informacja od jednego z pasażerów, że na pokładzie maszyny jest bomba. 64-letni Polak za swój "żart" zapłaci teraz karę finansową.
Samolot wylądował na burgaskim lotnisku około godz. 6 (5 – czasu polskiego). Pasażerowie opuścili pokład maszyny, a służby dokonały kontroli samolotu.
Po sprawdzeniu samolotu, okazało się, że alarm był fałszywy, a pasażer zdecydował się na wywołanie paniki pod wpływem alkoholu.
Litewskie linie lotnicze Small Planet oszacowały koszty "żartu", które ponieść będzie musiał 64-latek, na 130 tysięcy złotych. W kwotę tą wchodzi koszt przymusowego lądowania w Bułgarii, opłaty lotniskowe i paliwo dla drugiego samolotu, który zabrał pasażerów w dalszą podróż.