Chociaż od ponad tygodnia płonie wielkie wysypisko śmieci w Dużych Grzybowicach pod Lwowem, to dopiero teraz sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna. Mer Lwowa wezwał prezydenta Poroszenkę do ogłoszenia okolicach nadzwyczajnej sytuacji ekologicznej, zaś ukraińskie media informują, że w akcji gaśniczej zginęły już cztery osoby. Co ważne, wysypisko znajduje się zaledwie 70 kilometrów od polskiej granicy.
Sytuacja na wysypisku robi się coraz bardziej skomplikowana. Wczoraj do akcji skierowano samoloty gaśnicze, które zrzuciły kilkaset ton wody na pożar. Niestety, ani strażacy, ani wozy gaśnicze nie są w stanie dotrzeć na środek wysypiska, co znacznie zmniejsza efektywność całej akcji. Ogień udało się co prawda ugasić na powierzchni, ale cały czas tli się on w niższych warstwach, co sprawia, że podmuchy wiatru mogą go rozniecić na nowo.
Pożar wybuchł w sobotę 28 maja. Jednak dopiero po dwóch dniach udało się go na chwilę ugasić. Niestety podczas jednej z akcji zeszła śmieciowa lawina, która zasypała trzech strażaków. Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru, ale pojawiają się informacje, że mogło to być celowe podpalenie. Może wskazywać na to fakt, że doszło do niego dokładnie wtedy, kiedy Lwów zaczął finalizować z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym rozmowy o sfinansowaniu z budowy zakładu przeróbki śmieci i przeprowadzenia rekultywacji terenu.
Na domiar złego pod wysypiskiem znajduje się toksyczne bagno, które jest utworzone z różnych kwasów i paliwa rakietowego. Obecnie nikt nie jest nawet w stanie powiedzieć, jakie odpady faktycznie tam wywożono. W dodatku okoliczne wody zasilają górny Bug, który płynie w kierunku Polski, Dodatkowo nad miastem unosi się gęsty dym, zaś w internecie pojawia się coraz więcej wezwań i apeli do opuszczenia miasta. Niektórzy obawiają się, że chmura może szybko przenieść się nad Polskę.