Gościem Adriana Stankowskiego w programie Telewizji Republika ,,W punkt\'\' był kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdańska Kacper Płażyński – To co mnie odróżnia od moich głównych kontrkandydatów to jest kwestia doświadczenia, doświadczenia w prywatnym sektorze, bo miałem okazję parę lat popracować w kancelariach prawnych - powiedział w programie.
– Ostatecznie to gdańszczanie zdecydują, czy te moje działania, które podejmuję, gwarantują taką faktyczną zmianę na lepsze i czy dostanę ten kredyt zaufania - mówił Kacper Płażyński.
Kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdańska odniósł się do zarzutów, że jest za młody na pełnienie takiej funkcji – Patrząc na polityków rangi europejskiej, to nawet kanclerz Austrii Kurtz zaczynał bardzo młodo. (..) Nawet ci moi kontrkandydaci. Adamowicz miał 31 lat, gdy został prezydentem miasta Gdańska - wyjaśnił.
– To co mnie odróżnia od moich głównych kontrkandydatów to jest kwestia doświadczenia, doświadczenia w prywatnym sektorze, bo miałem okazję parę lat popracować w kancelariach prawnych - zauważył polityk.
– Wiem, jak w Gdańsku wygląda przedsiębiorczość, pozostali panowie nigdy nie mieli doświadczenia z sektorem prywatnym - podkreślił Płażyński.
– Pieniądz często jest w stanie zawładnąć tym człowiekiem, takim ideowym, który kiedyś wierzył w to co robi. (...) Nie mam wątpliwości, że w Gdańsku są takie osoby, które kiedyś stawiały na wartości a z czasem ich kręgosłup coraz bardziej miękł - ocenił.
– Pan Adamowicz kiedyś był ministrantem, a teraz mówi wprost, że nie wyobraża sobie, żeby nie udzielać patronatu marszom równości - powiedział gość Telewizji Republika.
– Ma się pewne wychowanie, pewne środowisko z którego się wyrasta, nie wierzę, że tak można zboczyć z kursu w którym się wyrastało - dodał.
– Dwadzieścia lat jeden człowiek, 16 lat Platforma Obywatelska rządziła. Widocznie pokusy były zbyt silne - powiedział kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdańska.