Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, która usunęła z ekspozycji materiały dotyczące o. Kolbe, rodziny Ulmów oraz rotmistrza Pileckiego, nie ma sobie nic do zarzucenia. Współtwórca i były dyrektor placówki prof. Paweł Machcewicz został zapytany, czy usunięte materiały zostaną przywrócone. - Oczywiście, że nie - oświadczył. Ocenił także, że "sposób prezentowania rodziny Ulmów również fałszuje rzeczywistość historyczną", zaś "dodanie ojca Kolbego, jakieś wyróżnienie go, uważamy za element konfesjonalizacji wystawy". Jak widać, dla ludzi od Tuska, demonstracje Polaków, nic nie znaczą.
Prof. Paweł Machcewicz w rozmowie z weekendową "Gazetą Wyborczą" pytany, czy zgodnie z żądaniem wicepremiera Władysława Kosiniaka Kamysza w Muzeum II Wojny Światowej natychmiast przywrócone zostaną usunięte fragmenty wystawy głównej dotyczące rotmistrza Pileckiego, ojca Kolbe i rodziny Ulmów, Machcewicz odparł: "oczywiście, że nie".
"To, co się teraz dzieje w MIIWŚ, jest po prostu przywracaniem pierwotnego, oryginalnego kształtu wystawy. A ten kształt został przygotowany przez historyków niezależnie od jakichkolwiek nacisków. Z żadnymi politykami jej nie konsultowaliśmy, a w pracach brali udział nie tylko badacze zatrudnieni w muzeum, lecz także najwybitniejsi znawcy II wojny z Polski i zagranicy, jak choćby Timothy Snyder", podkreślił.
Pytany, w jaki sposób, odparł: "Ponieważ jednoznacznie sugeruje, że postawa Ulmów była udziałem większości polskiego społeczeństwa […] Przekaz, który próbowano zaprezentować, umieszczając tam Ulmów, po prostu nie jest prawdziwy".
"Wyborcza" poprosiła również o odniesienie się do usunięcia z wystawy o. Kolbego. W odpowiedzi prof. Machcewicz stwierdził, że "dodanie ojca Kolbego, jakieś wyróżnienie go, uważamy za element konfesjonalizacji wystawy".
"Duża część zmian, które wprowadzono po usunięciu z muzeum z jego twórców polegała właśnie na dodawaniu na siłę wątków religijnych", oświadczył.