Jutro "Akcja Demokracja" planuje manifestacje antyrządowe pod pałacem prezydenckim. Do udziału w nich nakłania Rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia Waldemar Żurek. Sprawę, w rozmowie z portalem TelewizjaRepublika.pl, komentuje poseł PiS Stanisław Pięta.
TelewizjaRepublika.pl: Rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia Waldemar Żurek rozsyła do mediów wiadomość, w której wzywa Polaków do wyjścia na ulice przeciwko reformie sądownictwa. Chodzi o działania „Akcji Demokracja”, która jutro chce zebrać się pod pałacem prezydenckim, by przy pomocy lampek „oświecić” prezydenta. Czy rzecznik KRS może tak postępować?
Stanisław Pięta: Oczywiście, że nie. Tak ostentacyjne zaangażowanie polityczne sędziów, jest najlepszym dowodem, że potrzebna jest reforma sądownictwa. Gdyby sędziowie angażujący się w ruch antyrządowego protestu byli przez pozostałą część środowiska napiętnowani być może takiego rodzaju zachowanie nie miałyby miejsca. Niestety pamiętamy, że pani sędzia Irena Kamińska, która ogłosiła na zjeździe sędziów, że sędziowie są nadzwyczajną kastą i nie została przez swoich kolegów skrytykowana, potępiona, wygwizdana, tylko dostała burzliwe oklaski. To jest najlepszy dowód na uzasadnienie tezy o konieczności przeprowadzenia reformy sądownictwa w Polsce.
Rozumiem, że mogą się państwo obawiać masowych manifestacji. Gdy w grę wchodziła „ulica”, czyli np. „Czarny Protest”, albo wakacyjne protesty przeciwko reformie sądów to obóz dobrej zmiany potrafił się ugiąć. Sejm odstąpił od zmiany prawa aborcyjnego, prezydent również zawetował dwie ustawy.
Ja bym w ten sposób tego nie interpretował. Przyczyny decyzji Sejmu i decyzji prezydenta były motywowane w inny sposób. Inne uwarunkowania wchodziły w grę. Niemniej podzielam pogląd, że zewnętrzne wrażenie może być niekorzystne, bo ktoś może pomyśleć, że pod wpływem tego rodzaju demonstracji doszło do zmiany stanowiska. Jestem przekonany, że obóz dobrej zmiany nie wycofa się ani z twardej polityki ochrony życia poczętego, ani z gruntownej reformy sprawiedliwości.
Wydaje się, że to dobry okres do pójścia na zwarcie i wzięcie na barki odpowiedzialności za trudną i na pewno budząca kontrowersje reformę. Sytuacja polityczna jest dużo lepsza niż w wakacje, zarówno partia, jak i prezydent notują świetne wyniki sondażowe.
Nie traktujemy tego w ten sposób. Obiecaliśmy zrealizować pewien program polityczny, Polacy nam zaufali, my z tego zobowiązania chcemy się wywiązać. Żadne wrzaski, palenie świeczek, układanie się na ulicach działaczy Krytyki Politycznych udających ofiary policyjnej brutalności, żadne nielegalne happeningi, blokowanie zgłoszonych wcześniej, zgodnych z prawem zgromadzeń politycznych nas nie powstrzyma. Rozumiemy, że PRL pozostawił pewne popłuczyny po UB-kach, po całym tym towarzystwie, które było uprzywilejowane i następnie utrzymało swoją uprzywilejowaną pozycję w III RP. Mówię tutaj o różnego rodzaju szemranym biznesie, który potrafił zarobić duże pieniądze nie w wyniku uczciwej rywalizacji, a w wyniku układów politycznych. Beneficjenci PRL-u, beneficjencie III RP, dzisiaj mają problem. Duża część narodu przejrzała na oczy, zrozumiała, że Polska nie musi być w stagnacji, że młodzi Polacy nie muszą opuszczać kraju, że rząd polski nie musi godzić się na dyktat Unii Europejskiej. Ludzie, którzy zagłosowali na PiS widzą efekty naszej polityki, zarówno w kwestii bezpieczeństwa, jak i w dziedzinie gospodarczej. Widzimy wyraźny wzrost wynagrodzeń Polaków, nie mówimy tylko o najniższych wynagrodzeniach, ale mamy odmienną sytuację na rynku pracy. Dzisiaj żaden pracodawca nie może sobie pozwolić na upokorzenie pracownika. Odwróciło się położenie pracowników. To skutek polityki rządu, myślę, że Polacy to rozumieją, doceniają, a wrzaski obrońców komunistycznego układu nie zrobią na nas żadnego wrażenia. Nie ugniemy się pod dyktatem zwolenników polityki pro-moskiewskiej, ani nie ustąpimy stronnikom Berlina, czy zwolennikom wprowadzenia tutaj rozwiązań prawnych, które niszczą tradycyjne, polskie wartości jak rodzina i małżeństwo. Nie ma mowy też by rząd polski działał pod dyktatem unijnych instytucji i zgodził się na przyjęcie islamskich imigrantów. Polacy to rozumieją i chcą utrzymania tego kierunku politycznego, który pokazuje swoją wartość i skuteczność. Nie ustąpimy choćby nie wiem jak wiele świeczek zapalił sędzia Żurek.
Rozmawiał: Mateusz Kosiński