Pierwszy efekt rządów Tuska? SN uchylił wyrok wobec Tomasza Arabskiego. Sprawa została przekazana do ponownego rozpatrzenia
SN uchylił wyrok wobec Tomasza Arabskiego, Magdaleny B. i Mirosława K. Sprawa została przekazana sądowi apelacyjnemu do ponownego rozpatrzenia. Jako powód, Sąd Najwyższy podał... nienależytą obsadę składu sędziowskiego w II instancji, gdyż 2/3 składu powołała zreformowana KRS.
Izba Karna Sądu Najwyższego takim rozstrzygnięciem rozpatrzyła kasacje wniesione od wyroku z 2021 r.
Zarzuty obrońców oskarżonych (Arabskiego reprezentuje m.in. były minister sprawiedliwości w rządzie Tuska Ćwiąkalski) dotyczyły „nienależytej obsady sądu odwoławczego”, która miała polegać na tym, że dwoje sędziów zostało powołanych przez zreformowaną KRS. Prawnicy Arabskiego twierdzili też mkuriozalnie, że rodziny ofiar katastrofy nie miały prawa składać prywatnego aktu oskarżenia, bo… ich interes nie ucierpiał w wyniku działań oskarżonych.
Arabski był jedynym ważnym urzędnikiem państwowym, który poniósł jakiekolwiek konsekwencje prawne swoich zaniedbań w związku z wyjazdem prezydenta do Katynia. Wcześniej prawomocnie skazano jedynie Pawła Bielawnego, b. wiceszefa BOR, lecz jego wina była symboliczna, a dotyczyła nieścisłości w dokumentach. De facto Bielawny stał się kozłem ofiarnym, jedynym pociągniętym do odpowiedzialności wysokim funkcjonariuszem BOR, przy zupełnym pominięciu nieprawidłowości, jakich dopuścił się przed 10 kwietnia 2010 r. szef Biura Ochrony Rządu gen. Marian Janicki.
Werdykty sądów poprzednich instancji w sprawie Arabskiego były zasługą części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej i ich pełnomocnika mec. Piotra Pszczółkowskiego (dziś sędziego Trybunału Konstytucyjnego), którzy wobec bezczynności prokuratury przed 2015 r. (a właściwie skandalicznego i bezpodstawnego umorzenia postępowania w tzw. wątku organizacyjnym), złożyli do sądu subsydiarny akt oskarżenia przeciw b. szefowi KPRM oraz kilkorgu niższym rangą urzędnikom.
Sąd I instancji w 2019 r. za niedopełnienie obowiązków skazał Arabskiego na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Monika B. (dziś już ze zmienionym imieniem jako Magdalena B.) usłyszała wówczas wyrok 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok.
W czerwcu 2021 r. Sąd Apelacyjny podtrzymał oba werdykty, zmieniając jedynie opis zarzucanych im czynów, dodając, że swoim zachowaniem działali oni na szkodę interesu publicznego i prywatnego.