"Putin jest tchórzem. Boi się wyjść bez obstawy nawet na ulicę w Moskwie. Nie wierzę, by pojawił się na okupowanych terytoriach Ukrainy. Był tam z pewnością tylko jego sobowtór. A ma ich wielu. Cała sprawa jest jedną wielką mistyfikacją, która ma pokazać Rosjanom, że na czele ich państwa nadal stoi silny przywódca - wódz. Putinowi zależy na mobilizacji społecznej, zależy na tym, by odnieść nawet nieduże zwycięstwo, które byłoby przedstawione, jako wielki sukces. Zajęcie Bachmutu do 9 maja, Dnia Zwycięstwa, nadawałoby się do tego świetnie", mówi w wywiadzie udzielonym naszej stacji były ambasador RP w Kijowie Jan Piekło w odpowiedzi na pytanie, czy prawdziwa jest informacja rosyjskich mediów o wizycie Putina na okupowanych terytoriach Ukrainy. Cały wywiad w oknie poniżej. Polecamy!
„Dla Ukraińców, którzy od lat zmagają się rosyjskim terrorem, którzy znają bardzo dobrze bestialstwo swojego północnego sąsiada, jest oczywiste, kto stał za katastrofą smoleńską. Wiedzą dobrze, że byli to Rosjanie. Każdy inny pogląd uważają za ogromną naiwność. Takiego zdania są zwykli ludzie i przedstawiciele władz – także tych najwyższych. O tym, że prezydent Polski padł ofiarą zamachu są przekonani m.in. były prezydent Ukrainy Juszczenko i obecny prezydent Zełeński. Warto pamiętać, że pierwszy z nich był ofiarą trucizny zaaplikowanej przez agentów Kremla, a drugiego Rosjanie próbowali przynajmniej trzykrotnie zabić”, mówi Jan Piekło.