Niezalezna.pl ustaliła, że kluczową rolę w wydarzeniach, które rozgrywały się w Polsce od 16 grudnia 2016 r., miał odegrać Donald Tusk. - Widać było, że przyjechał jako mediator, ale się przeliczył – powiedziała „Gazecie Polskiej Codziennie” posłanka Prawa i Sprawiedliwości, prof. Krystyna Pawłowicz.
Tusk miał odegrać niebagatelną rolę w wywołanym przez opozycję 16 grudnia proteście. Niezalezna.pl informowała, że miał być kimś w rodzaju unijnego mediatora. Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, pojawił się w tym czasie w Polsce i brał udział w ceremonii zamknięcia Europejskiej Stolicy Kultury 2016 we Wrocławiu. W swoim wystąpieniu podczas gali poruszył temat sytuacji w kraju, atakując partię rządzącą i popierając protestujących.
- Te wszystkie elementy składają się w całość. Tusk to dobry aktor, ale podczas tego wystąpienia było widać nerwowość. Widać było, że przyjechał jako mediator, ale się przeliczył, bowiem nie było rozlewu krwi i agresywnych działań. Musiał poprzestać na tym wystąpieniu, bo sytuacja nie wymagała jego zaangażowania – powiedziała w rozmowie z „GPC” prof. Pawłowicz.
- Jest regulamin Sejmu, który w oczywisty sposób został złamany. Byłoby demoralizujące, jeśli posłowie opozycji nie zostaliby ukarani. Już dzisiaj zgłaszają się do mnie wyborcy, którzy wytykają nam, że nawet w Sejmie nie umiemy rozliczyć PO – dodała posłanka. Jej zdaniem, należy zdymisjonować opozycyjnych wicemarszałków Sejmu: Małgorzatę Kidawę-Błońską oraz Barbarę Dolniak.