- Na początku lat 90. mógł się wyzwolić, odciąć ogon agenturalny. Jako „Wprost” byliśmy blisko i całe otoczenie Wałęsy było złożone z TW. Jemu to odpowiadało i czuł się bezpieczny – to bezpieczeństwo zapewniali mu postkomuniści. Więc wybór między Kwaśniewskim a Wałęsą w 1995 r. był pozorny - powiedział w "Politycznym podsumowaniu tygodnia" publicysta Marek Król. Obok niego, gośćmi Marcina Bąka byli Eliza Olczyk z tygodnika "Wprost" oraz Rafał Otoka-Frąckiewicz z portalu rewelacje.pl.
– Obrona Wałęsy przez obóz anty-PiS-u to pochodna tego, że PO wzięła Wałęsę pod swoje skrzydła i to było już wtedy, gdy była wyraźna polaryzacja między Platformą a PiS. Tusk powiedział wówczas, że książka Cenckiewicza i Gontarczyka to nagonka na Wałęsę. Wałęsa znalazł przyjaciół w tym obozie, który nie akceptował faktów, a po drugiej stronie miał tych, którzy potwierdzali fakt o agenturalnej przeszłości. Sytuacja, w której ustawił się, uniemożliwia mu teraz powiedzenia, jak było naprawdę – powiedziała Eliza Olczyk z tygodnika „Wprost”.
- Znaczenie ma to, co Wałęsa robił po upadku komunizmu. Gdyby powiedział prawdę, byłby takim Frankiem Dolasem. Warto przypomnieć, że początkowo Wałęsa wykorzystywany był przez „Gazetę Wyborczą” do straszenia ludzi. Pamiętam, gdy Michnik pisał o Wałęsie że był dyktatorem, faszystą i szkodził Polsce. Przestano po nim pełzać po zablokowaniu lustracji w 1992 r. Sprawa komunizmu jest zupełnie inna – jedni byli bardziej odporni, inni mniej odporni na współpracę. Prawdą jest to, że w latach 90. Wałęsa zablokował rozwój Polski, bo gdyby dokonano lustracji, wszystko szłoby w zupełnie innym tempie – dodał Rafał Otoka-Frąckiewicz, publicysta portalu rewelacje.pl.
- Ludzie często bronią swoich życiorysów. Na początku lat 90. mógł się wyzwolić, odciąć ogon agenturalny. Jako „Wprost” byliśmy blisko i całe otoczenie Wałęsy było złożone z TW. Jemu to odpowiadało i czuł się bezpieczny – to bezpieczeństwo zapewniali mu postkomuniści. Więc wybór między Kwaśniewskim a Wałęsą w 1995 r. był pozorny. Wałęsa mógł być wtedy wielkim bohaterem – zaznaczył Marek Król, niezależny publicysta.
- Problem polega na tym i to jest strach wielu osób, gdy ok. 10 lat temu wyszły dokumenty, że Kuroń rozmawiał z Lesiakiem w 1985 r. Wybuchła wrzawa, „GW” grzmiała, że to wierutne kłamstwo. Gdy uderzy się celnie w mit Wałęsy, rozpadną się dziesiątki karier w Polsce. To jest obawa, że gdy padnie mit Wałęsy, to ich mit również padnie – zauważył Otoka-Frąckiewicz.
- Rozmowy to co innego, niż dawanie donosów. Komunizm był skomplikowany i ci ludzie podejmowali skomplikowane decyzje. Jedni mniej ciekawe, drudzy mniej – podkreśliła Eliza Olczyk.
- Komunizm nie był skomplikowany, ale był systemem, który degenerował ludzi. Przechodzimy test – każdy popełnia grzeszne czyny, ale o sile charakteru świadczy to, czy potrafi stanąć w prawdzie – ripostował Król.