2017 rok minął pod znakiem wojny o Puszczę Białowieską. Nie była to wojna o ochronę przyrody, ale polityczna nagonka na rząd i jego ministra środowiska prof. Jana Szyszko. Dziś trzy lata później Koalicja na rzecz Puszczy Białowieskiej apeluje o podjęcie działań, które zablokowali w lipcu 2017 roku - komentuje dla Niezalezna.pl Jacek Liziniewicz, szef działu Środowisko w tygodniku "Gazeta Polska".
Koalicja Kocham Puszczę zorganizowała dzisiaj w białowieskich lasach konferencję prasową. Całkowicie kuriozalną, w której domagają się natychmiastowego podjęcia działań chroniących przed pożarami, czyli faktycznie wycinki suchych drzew i budowy małej retencji. W tej sprawie wystosowały list do ministra środowiska Michała Wosia, w którym stawiają zasadnicze postulaty:
- obalenie, zgodnie z obowiązującymi planami urządzenia lasu, drzew zagrażających liniom energetycznym (a w dalszej perspektywie – poprowadzenie tych linii pod ziemią)
- przygotowanie wymaganego przez obowiązujący Plan Zadań Ochronnych Natura 2000 programu retencji polegającego na budowie urządzeń piętrzących na ciekach;
- przywrócenie odpowiedniego stanu istniejącym obiektom retencyjnym i zablokowanie rowów odwadniających
- doposażenie jednostek straży pożarnej w rejonie Puszczy
- zakończenie prac nad planem zabezpieczenia pożarowego Światowego Dziedzictwa Ludzkości Puszcza Białowieska i wdrożenie go w życie.
Podczas konferencji nie zabrakło dramatycznych wypowiedzi wzywających do działania i zapobiegania pożarom.
- Wielokrotne wezwania organizacji pozarządowych i naukowców do konkretnych działań, które w szybki sposób mogłyby zwiększyć bezpieczeństwo Puszczy i są zgodne z obowiązującymi regulacjami, pozostają bez odpowiedzi
– mówi Agata Szafraniuk z ClientEarth – Prawnicy dla Ziemi.
- Ogromny pożar, którego byliśmy świadkami w zeszłym tygodniu nad Biebrzą, pokazuje, że zagrożenie jest bardzo realne i trzeba działać szybko – dodaje Sylwia Szczutowska.
- Ścinanie takich drzew i zostawienie ich w lesie jest zgodne z obowiązującym prawem. Niestety wciąż nie doczekaliśmy się odpowiedniej reakcji – mówił z kolei Adam Bohdan z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.
Marta Grundland z Greenpeace Polska dodaje z kolei, że trzeba nawodnić Puszczę i zainwestować w małą retencję. -To niedopuszczalne, że mimo zobowiązujących zapisów planu zadań ochronnych od kilkunastu lat praktycznie nie powiększono małej retencji w Puszczy – napisała działaczka.
Przez blisko dekadę pracy w mediach powinienem przywyknąć do ludzkiej hipokryzji i zakłamania, ale to, co dzisiaj usłyszałem, wzburza we mnie krew. Do tej pory bowiem, gdzieś tam zakładałem, że samozwańczy obrońcy Puszczy są tylko głupawi, ale nie są całkowicie zakłamani. Dzisiaj jednak chyba wszystkie maski opadły. Oto bowiem aktywiści głośno domagają się ingerencji człowieka w Puszczę Białowieską.
Gdzie jest opowieść o pierwotnej puszczy? Gdzie jest gadka o chronieniu naturalnych procesów? Gdzie jest hasełko „NIECH SIĘ PUSZCZA NAM ZAPUSZCZA”? Wszystkie te argumenty poszły w niepamięć.
Mało tego - spełnia się to, o czym leśnicy mówią od 2014 roku. To oni są prawnie zmuszeni do tego, by zapewnić bezpieczeństwo w Puszczy Białowieskiej i to od nich finalnie będzie się wymagać. I - jak się okazuje - tak się dokładnie stało. Aktywiści ekologiczni zgotowali piekło leśnikom, niszczyli życie miejscowym pracującym w lesie, można się domyśleć, o ile lat skrócili żywot prof. Jana Szyszko. Wszystko to w obronie absurdalnej idei chronienia uschniętych świerków nasadzonych przez człowieka. W czasie jednak, kiedy oczywiste staje się zagrożenie pożarowe, lecą do mediów z oskarżaniem leśników. Przypomnijcie sobie, załgani hipokryci, kto przykuwał się do drzew? Kto latał po puszczy z GPS-ami i miarkami? Kto liczył słoje na pniakach? Kto skarżył ludzi do sądów? Kto bił miejscowych? Kto szczuł na właścicieli agroturystyki, którzy stanęli po stronie rozsądku? Przypomnijcie sobie, kto niszczył nasz wizerunek za granicą i kto donosił na swój własny kraj? Jakie macie teraz moralne prawo, aby czegokolwiek wymagać od leśników? Powinniście raz na zawsze opuścić teren Puszczy i już nigdy nie zabierać głosu na jej temat.
Od 2014 roku, kiedy po raz pierwszy poznałem ludzi z Białowieży, mówią mi o zagrożeniu pożarowym. Tak, oni, prości ludzie, którymi gardzicie, mieli rację, a wasze autorytety z tytułami profesorskimi okazały się przez całe lata bredzić. Pan Miecio z Panem Anatolem okazali się mądrzejsi od ludzi po zachodnich uniwersytetach. Wiecie, dlaczego tak się stało? Tak się dzieje, gdy działania motywowane są ideologią. Ona zawsze szkodzi. Nadal jednak żyjecie, możecie przyznać się do błędów i po prostu przeprosić.
Możecie powiedzieć: rację miał prof. Szyszko, a my się myliliśmy. Teraz bajdurzycie o jakiś rowach i odwadnianiu Puszczy. Mielicie ludziom w głowach tak jak zawsze. A gdzie narracja o tym, że suche świerki akumulują wodę? To przecież mówiliście. Mówiliście, że Puszcza się nie pali? To kiedy kłamaliście?
Jeszcze rok temu prof. Rafał Kowalczyk, opuszczając spotkanie z leśnikami, mówił:
- Spotkanie jest bardzo potrzebne, bo powinniśmy w Puszczy Białowieskiej rozmawiać, gdyż nikt za nas tego konfliktu nie rozwiąże. Moje oczekiwania były trochę większe, ponieważ sądziłem, że leśnicy przedstawią plan działań dotyczący zarządzania Puszczą Białowieską, uwzględniając jej unikatowość, a nie będą straszyć zagrożeniami takimi jak bezpieczeństwo publiczne i pożarowe.
To kto miał rację, Panie Profesorze, leśnicy, strasząc, czy Pan, wyśmiewając zagrożenie? Ma Pan jeszcze chociaż krztę honoru?
Apel Greenpeace'u i koalicji Kocham Puszczę jeszcze można znaleźć w internecie, a w nim zdania:
Ratujmy Puszczę! Puszcza Białowieska to ostatnia pozostałość lasów, które przed tysiącami lat porastały Europę od Uralu po Atlantyk. Niestety puszczy grozi dziś wielkie niebezpieczeństwo. Zagrożeniem dla niej nie są jednak ani kornik, ani pożary, ale ludzka pycha i chciwość, które mogą doprowadzić do decyzji o zwiększeniu wyrębu nawet w najcenniejszych przyrodniczo drzewostanach. Mamy tylko jedną Puszczę Białowieską i musimy zrobić wszystko, żeby ją chronić.No i co, Drodzy Aktywiści, nadal uważacie, że nie kornik i nie pożary są zagrożeniem, a są nim leśnicy i ich chciwość?
No to jeszcze kamyczek do ogródka Obozu dla Puszczy, szczególnie znienawidzonego przez mieszkańców Białowieży. Tekst z zeszłego roku. Wasz. Tak podpisany w "Przekroju":
Mamy więc w kampanii strachu organizowanej przez koncern drzewny Lasy Państwowe wszystkie znane dobrze etapy: najpierw pojawia się apokaliptyczna narracja o stanie wyjątkowym. Słyszymy, że Puszcza zginie, zje ją kornik, porośnie trawa, rozmnożą się kleszcze. Nie zginęła? No to spłonie. Nie spłonęła? To nas zabije, przygniecie, przywali, jak głosi dyrektor regionalny Lasów Państwowych z Białegostoku w histerycznym komunikacieNadal uważacie, że leśnicy to „Handlarze strachu”? Wasze czyny są spisane. Nie umkniecie przed odpowiedzialnością. Cała Polska wie, że to, co dzieje się w Puszczy Białowieskiej, to wasza wina. Jeżeli Puszcza spłonie, to was rozliczymy. Nie odwrócicie kota ogonem. Chyba że po moim trupie.