Jerzy Owsiak obejrzał antyklerykalny, szmaciany "Kler", który ma tyle wspólnego z rzeczywistością, co opowieści o UFO i krążącej nad nami katastrofy. Ale do rzeczy, czyli Owsiak poszedł do kina i obejrzał "Kler". Refleksja po wyjściu, po prostu owsiakowa.
Jerzy Owsiak wybrał się na film Smarzowskiego, bo usłyszał że puszczają dokument - tak, tak, wielu ludzi antyklerykalnie nastawionych do świata, uważa że to film oparty na faktach.
Po wyjściu z kina i przyjściu do domu, Owsiak siadł przed klawiaturą i napisał:
"Kler
Piszę pełen emocji po wczorajszym, wieczornym seansie filmu "Kler".
To najważniejszy, moim zdaniem, film ostatnich prawie trzech dekad nowej Polski. Zachęcam, by go obejrzeć, każdy może wtedy sobie wyrobić swoją ocenę. Ja jestem pełen uznania dla reżysera i aktorów!!! I nie ma siły - z tym filmem wszyscy - czy chcemy, czy nie - będziemy musieli się zmierzyć".
Zmierzyć się z tym filmem jak najbardziej trzeba. Wszem i wobec należy pouczać wszystkich o różnicy między prawdą a fałszem. Między fabułą a dokumentem. Między mądrością a głupotą. Między, między itp.
Owsiakowy wpis oczywiście służy temu, by jego "podopieczni" poczuli teraz energię do publicznych wystąpień z kościoła, do rzucania błotem w duchownych, do szerzenia fakenewsów itp. Taka oto mała inwazja antyklerykalna.
Swoją drogą - jakże to podobne wszystko do ideologi rewolucji francuskiej, która tak właśnie - tym antyklerykalnym mieczem - dokonywała prawdziwej, fizycznej rzezi na duchownych i wyznawcach Chrystusa. Tam też krzyczano ksiądz to pedofil, żarłok, alkoholik etc.