Mieszkanka Wiaźmy w obwodzie smoleńskim w Rosji Swietłana Dawydowa zatelefonowała w kwietniu 2014 r. do ambasady ukraińskiej z informacją, że jednostka wojskowa stacjonująca w sąsiedztwie zniknęła, więc być może udała się na Ukrainę. 21 stycznia kobietę aresztowano pod zarzutem zdrady państwa.
Rano tego dnia do drzwi mieszkania Swietłany Dawydowej, matki siedmiorga dzieci, zadzwonił dzielnicowy, wyjaśniając, że "sąsiedzi się na was skarżą".
Gdy otworzyła, do mieszkania wtargnęła brygada specjalna w czarnych kombinezonach, ludzie z Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) - opisuje aresztowanie dziennik "Kommiersant", na który powołuje się agencja Interfax.
Oficer po cywilnemu przedstawił kobiecie nakaz aresztowania na podstawie artykułu 275. Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej, legitymując się jako śledczy "do spraw szczególnej wagi", pułkownik Michaił Swinołup.
Po kilkugodzinnej rewizji, którą kierował osobiście płk Swinołup, z mieszkania wyniesiono wszystkie zapisane zeszyty i notatniki, komputer i notebook.
Swietłana Dawydowa została przewieziona do Moskwy, oskarżona przed sądem o "zdradę państwa na rzecz Ukrainy" i oczekuje na rozprawę.