Czy istnieje możliwość, że w związku z zagrożeniem koronawirusa, który w środę został wykryty także w Polsce, zostanie wprowadzony zakaz prowadzenia spotkań wyborczych? Czy przebieg kampanii, a nawet narracja poszczególnych kandydatów mogą ulec zmianie? Takie pytania coraz częściej słyszą polscy politycy w rozmowach z mediami.
Na przykład lider PSL i kandydat tego ugrupowania na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz żalił się dziś w TVN24, że „rządzący mają zawsze więcej możliwości, choćby do prowadzenia kampanii w ramach pełnionych obowiązków, wynikających z zajmowanych dzisiaj funkcji”.
Wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości, pytany o możliwość wprowadzeniu ograniczeń w kampaniach wyborczych w związku z zagrożeniem koronawirusem przekonywał, że na pewno każda z partii chciałaby uniknąć takiej sytuacji. Radosław Fogiel podkreślił, że jeżeli taka sytuacja będzie miała miejsce, sztabowcy będą zmuszeni sięgnąć po inne rozwiązania i spróbować dotrzeć do wyborców innymi kanałami.
– Jeżeli by się rozwijał wirus bardzo szybko, tak jak we Włoszech, to ekstremalny przykład z Europy, gdzie tych zakażeń jest bardzo dużo, więc wtedy pewnie utrudnia to jakiekolwiek prowadzenie kampanii- stwierdził w rozmowie z TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz, który początkowo był bardziej optymistycznie nastawiony co do możliwości prowadzenia kampanii.
– Nie ma kampanii bez spotkań, bez rozmów, bez podawania rąk. Na tym tak naprawdę polega prawdziwy wybór, na wymianie poglądów w najmniejszej nawet miejscowości w Polsce, odpowiedzi na pytanie. Ja tak stosuję, mam takie spotkania otwarte. Każdy może przyjść- podkreślił.
Ciekawie stało się w momencie, gdy padło pytanie o możliwość przesunięcia daty wyborów. Kosiniak-Kamysz zaczął wówczas rozpaczać, że rządzący mają obecnie dużo więcej okazji do prowadzenia kampanii, ze względu na pełnione przez nich urzędy. Czy lider ludowców zamierza wnioskować o zmianę terminu wyborów?
– Dzisiaj tego nie zawnioskuję, bo dzisiaj nikt nie ogranicza nam możliwości spotykania się. Ale nie może być tak, że np. strona opozycyjna ucierpi na tym, wyborczo również w trakcie kampanii i będą jakieś nierówności, bo rządzący mają zawsze więcej możliwości, choćby do prowadzenia kampanii w ramach pełnionych obowiązków, wynikających z zajmowanych dzisiaj funkcji. Więc nie może być tak, że dojdzie do jakichkolwiek nierówności- ocenił polityk.
– Niewykluczone [że będzie taki wniosek], bo jeżeli nie będzie się dało prowadzić kampanii i nie będzie ona rzetelna, to nie będzie później możliwego rzetelnego wyboru przez Polaków, a o to chodzi-dodał.