W licznych mediach pojawiły się doniesienia, że w jednej z opolskich szkół wszczęto śledztwo po tym, jak w damskiej toalecie ktoś umieścił napis "Andrzej Dupa". Uczniom miano sprawdzać zeszyty i porównywać charakter pisma. Jednak jak podkreśla dyrektor placówki, nic takiego nie miało miejsca.
O śledztwie poinformowała "Nowa Trybuna Opolska". Gazeta napisała, że po wychwyceniu obraźliwego napisu przez grupkę nauczycieli, uczniowie byli przesłuchiwani, a pedagodzy przeprowadzili dochodzenie grafologiczne. Dyrekcja miała się obawiać, że gdy pojawi się inspekcja to wyjdzie na jaw, iż szkole nie jest po drodze z nową władzą.
Jednak jak powiedziała w rozmowie z Onetem Teresa Budny, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 9 w Opolu, historia opisana przez "NTO" w ogóle nie miała miejsca. – Żadnego śledztwa w szkole w tej sprawie nie było. Nikt nie sprawdzał uczniom zeszytów, nie było żadnych przesłuchań – zapewniła.
Afera, której nie było?
Dyrektorka placówki podkreśliła, że takie napisy "były, są i będą". Jak dodała, z obraźliwego wobec prezydenta Andrzeja Dudy napisu nikt nie robił afery. – Każdy taki napis jest po prostu zmazywany i tak też było w tym przypadku – powiedziała dziennikarzom serwisu Teresa Budny.
Jednak doniesienia o śledztwie w opolskiej placówce przez kilka godzin żyły własnym życiem. Samuel Pereira, dziennikarz Radiowej Jedynki, zwraca uwagę, że informacja została już powielona przez liczne media, w tym przez TVN. "Komu zależy na podkręcaniu w Polsce emocji przed szczytem NATO?" – pyta.
Świeżutki przykład z TVN. A jest takich mnóstwo. Komu zależy na podkręcaniu w Polsce emocji przed szczytem NATO? pic.twitter.com/XPkScoAZur
— Samuel Pereira (@SamPereira_) March 10, 2016
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kierwiński pochwalił się głosowaniem w prawyborach. Ludzie są wściekli: „Kiedy pomożesz powodzianom?”