34-latek pod wpływem alkoholu usiłował podpalić jedną ze stacji benzynowych w Gliwicach. Tylko dzięki szybkiej interwencja pracowników nie doszło do tragedii.
Jak relacjonuje gliwicka policja, do zdarzenia doszło w rejonie ulicy Toszeckiej.
Późnym wieczorem jeden z pracowników stacji benzynowej zauważył mężczyznę, który przy pomocy podpałki do grilla podpalił drzwi wejściowe oraz drewno kominkowe przed budynkiem.
Następnie podpalacz ruszył w kierunku dystrybutorów. Oba oblał i podpalił, po czym ściągnął pistolet do tankowania i chciał zbryzgać płomienie benzyną. Dzieła nie dokończył, gdyż pracownicy w porę wyłączyli zasilanie pomp. Z gaśnicami ruszyli, by zdławić płomienie.
Podpalacz został zatrzymani przez policję. Okazało się, że to 34-letni gliwiczanin. Mężczyzna był agresywny. Okazało się także, że jest pod wpływem alkoholu.
Ustalono, że podpalenie było... realizacją groźby. 34-latek kilkadziesiąt minut wcześniej próbował kupić alkohol, ale mu odmówiono, gdyż był nietrzeźwy. Wyszedł, ale po kilkunastu minutach wrócił, wziął rozpałkę w płynie z wystawy i ruszył w furii do realizacji groźby.
Mężczyzna miał 1,5 promila alkoholu. Usłyszał zarzut sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrażającego mieniu, życiu lub zdrowiu wielu osób. Trafił do aresztu. Za kratkami może spędzić nawet 8 lat.