Konrad Kołodziejski i Łukasz Warzecha debatowali na temat głośnej sprawy dot. szkolenia dziennikarskiego skierowanego do pracowników Telewizji Polskiej przygotowanego przez fundację w której są córki Rzeplińskiego i Komorowskiego.
Kontrowersyjna sprawa ujrzała światło dzienne wczoraj na Twitterze za pośrednictwem użytkownika kataryna. Bodźcem był materiał w prowadzonych przez Krzysztofa Ziemca „Wiadomościach” TVP. Dotyczył on głośnej ostatnio sprawy dotacji państwowych dla fundacji. Jednym z wątków była sprawa Fundacji Służby Rzeczpospolitej, w której znaleźli się m.in. byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego – Andrzej Zoll oraz Marek Safjan, a także Hanna Suchocka, była premier. Więcej o szkoleniu czytaj tu: Córka Rzeplińskiego szkoliła dziennikarzy przed debatą Komorowski-Duda.
Czy fundacje tego rodzaju powinny być finansowane przez państwo?
Mam wrażenie, że wszystko zależy od tego czym zajmują się fundacje finansowane przez państwo. Jeśli działalność jest z pożytkiem publicznym to finansowanie przez państwo jest ważne, bo pieniędzy potrzeba dużo a prywatnych sponsorów nie ma prawie w ogóle. Tam gdzie państwo może wyręczać fundacje, niech to robi. Tam gdzie nie jest to możliwe, finansowanie powinno wchodzić w grę – stwierdził Kołodziejski.
Problem jest z tą konkretną fundacją, w której są córki Rzeplińskiego i Komorowskiego. Powstał konflikt interesów i niezręczna sytuacja, nawet jeśli szkolenie było przeprowadzone merytorycznie i nie doszło do nadużyć politycznych. Fundacja, z którą związana jest Zofia Komorowska moim zdaniem nie wpłynęła (i nie miała wpłynąć) w jakikolwiek sposób na przebieg wyborów. To szkolenie, które jest okazją do zarobienia pieniędzy. Wtedy nikt w telewizji nie przewidywał zwycięstwa Dudy. Krzysztof Ziemiec brał udział w tym szkoleniu i wydał oświadczenie, w którym napisał, że miał obowiązek wziąć w nim udział jako pracownik telewizji. Nie chce mi się wierzyć, aby Zofia Komorowska była wysłanniczką byłego prezydenta i ustalała z dziennikarzem przebieg debaty prezydenckiej czy zagadnienia, które rzekomo ma poruszyć – dodał.
Gigantyczna polaryzacja życia wyznacza nam problem polityczny. Nie patrzymy na to z góry, z dystansem, tylko na zasadzie „my i oni”. Krytykując czyjeś działanie, tak naprawdę szkodzimy sami sobie – dotyczy to instytucji publicznych, którym odbieramy wiarygodność i zabieramy możliwość działania na naszą korzyść. Takich organizacji jest nie za wiele (silna polaryzacja - red.) i postrzegając świat na zasadzie „my i oni” nie łatwo jest udowodnić niezależność. Przyszłość takich fundacji widzę marnie, bo interesy zawsze będą istnieć a my będziemy przybijać im tzw. łatkę – skwitował Konrad Kołodziejski, gość "Odkodujmy Polskę" w Telewizji Republika.