Rosyjscy obrońcy praw człowieka odwiedzili Aleksieja Nawalnego w moskiewskim areszcie śledczym Matrosskaja Tiszyna. Opozycjonista powiedział również działaczom, że funkcjonariusze nie wywierali na nim presji psychicznej ani fizycznej.
Spotkanie z Nawalnym opisał Aleksiej Mielnikow, działacz komisji społecznej monitorującej więzienia. Nawalny jest sam w trzyosobowej celi, ponieważ musi przejść 14-dniową kwarantannę. Cela wyposażona jest w telewizor, czajnik elektryczny, lodówkę.
Zgodnie z procedurami obowiązującymi w areszcie, po przybyciu tam w poniedziałek wieczorem Nawalny wziął prysznic, a wydano mu: pościel (materac, poduszkę, koc, bieliznę pościelową), naczynia (talerz, kubek i łyżkę) i przybory higieniczne (szczoteczkę i pastę do zębów, mydło, jednorazową maszynkę do golenia, papier toaletowy).
Opozycjonista powiedział działaczom, że cieszy się, iż znów jest w ojczyźnie i podziękował za wsparcie. Powiedział także, że funkcjonariusze aresztu nie wywierają na niego presji. Działacze poinformowali go o przysługujących mu prawach w areszcie.
Nawalny został nakazem sądu umieszczony w areszcie na 30 dni, do 15 lutego. Rosyjskie służby więzienne domagają się wykonania wobec niego wyroku w zawieszeniu, wydanego pięć lat temu. Decyzję o tym sąd podejmie 2 lutego.
Opozycjonista został zatrzymany w niedzielę na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, tuż po przylocie z Berlina, gdzie leczył się po próbie otrucia bojowym środkiem chemicznym. Nawalny uważa, że próbowano go zabić i że stoją za tym władze Rosji.