„Tożsamość genderowa” – to ideologiczne pojęcie coraz częściej znajduje się w dokumentach agend ONZ. Wraz za jego implementacją idzie lekceważenie praw tradycyjnej rodziny oraz zamach na chrześcijańskie wartości i wolność oraz kneblowanie przeciwników kulturowej rewolucji.
– Niestety, państwa Unii Europejskiej nie zmieniają swojego stanowiska. Brakuje im po prostu przekonania, by powiedzieć otwarcie, że homoseksualna agenda jest zagrożeniem dla rodziny i naszych dzieci. I nie mają kręgosłupa, by postawić się unijnej biurokracji i medialnej nagonce – powiedział „Naszemu Dziennikowi” Stefano Gennarini z Centrum Rodziny i Praw Człowieka w Waszyngtonie.
Tak pod szyldem niezależnego eksperta forsowana jest kontrola internetu mająca na celu cenzurowanie krytyków gender, a do szkół trafiają nauki o „prawach” (czyli przywilejach) środowisk LGBT.
Vitit Muntarbhorn, niezależny ekspert ds. ochrony przed przemocą i dyskryminacją opartą na orientacji seksualnej i tożsamości genderowej, choć mówi o dialogu, wzajemnym poszanowaniu i zrozumieniu odmiennych wrażliwości, to wyraźnie widać, że jego rolą jest walka z konkretnym przeciwnikiem. Dość dodać, że swoją narrację rozpoczął od problemu zabójstw, gwałtów, tortur i innych represji przeciwko „lesbijkom, gejom, biseksualistom, transseksualistom i osobom interseksualnym” oraz potwierdzenia słuszności postulatów zgłaszanych przez homoaktywistów. Ekspert chce walczyć z uprzedzeniami, fobiami i bigoterią, które są efektem „braku edukacji od młodego wieku”.
Stąd też ekspert ONZ chce nauczać dzieci w szkołach na temat „orientacji seksualnej i tożsamości genderowej. Zaś mechanizmy antydyskryminacyjne mają być obecne „w domu, w szkole, miejscu pracy i całym życiu”. Jak pisze „Nasz Dziennik” w walkę z „mową nienawiści, homofobią i transfobią” mają być zaangażowane także media. Na tym nie koniec, bo w internecie homofobia miałaby być zwalczana tak jak pedofilia, a to oznacza zamykanie stron internetowych uważanych przez działaczy LGBT za wymierzone w ich „prawa".
Jak przypomina dziennik, Vitit Muntarbhorn swoją działalność wpisuje w realizację światowych celów zrównoważonego rozwoju. Priorytetem jego misji jest dekryminalizacja stosunków homoseksualnych, powszechne prawne uznanie „tożsamości genderowej” odmiennej od płci biologicznej, następnie „destygmatyzacja i depatologizacja” oraz „włączenie społeczno-kulturowe” środowisk LGBT.
Muntarbhorn zauważa światowe religie, ale widzi je tylko w roli pomocników umacniania ideologii gender. Wprost przyznaje, że kłopotem są dla niego „interpretacje doktryn i wierzeń niespójne z prawami człowieka”, zwłaszcza gdy „prawa religijne są stosowane ściśle”. Troska o tradycyjne małżeństwo? W narracji eksperta nie istnieje. A rodzina jest pojmowana jako potencjalne środowisko wykluczenia i prześladowań.