Ewa Kopacz zapowiada walkę z dopalaczami. „To walka z wiatrakami” – przekonują dziennikarze super expresu, którzy tuż pod nosem premier rządu w ramach prowokacji kupili 2 gramy mefedronu.
W internecie roi się od stron z przepisami na odurzające specyfiki, młodzi ludzie tworzą grupy, takie jak: „Hyperreal” czy „Smutne wieczory z acodinem”, na których wymieniają się doświadczeniami po zażyciu środków. Coraz więcej jest też sklepów online z dopalaczami „dla kolekcjonerów”.
Specyfiki, które już są na liście substancji zakazanych, są „udoskonalane” przez chemików, a producenci wprowadzają coraz to nowe specyfiki. Badania nad wieloma z nich nie zostały jeszcze przeprowadzone, a więc ich skutki uboczne i sposoby leczenia nie są znane. Według ustaleń Super Expressu tylko w tym roku jednym z dopalaczy, tzw. Mocarzem, zatruło się na Śląsku 286 osób.
W 2010 po fali zatruć dopalaczami ówczesny premier Donald Tusk przeprowadził atak na sklepy z dopalaczami. Problem chwilowo ucichł. Po niedawnych doniesieniach w sprawie rosnącej liczby osób przyjętych po zażyciu nieznanych substancji premier Ewa Kopacz zapowiedziała walkę zarówno z dystrybutorami jak i z producentami dopalaczy.
Reporterzy super ekspresu postanowili wypróbować skuteczność walki pani premier z narkotykami. Podczas jej wtorkowego posiedzenia w Łódzkiej Strefie Ekonomicznej tuż obok miejsca umówili się z dilerem i zakupili od niego 2 gramy mefedronu. Zarówno dziennikarze jak i dystrybutor narkotyku nie mieli problemu, aby umówić się, spotkać i dokonać transakcji.