– Nie widzę w tym niczego niewłaściwego. Mamy w Polsce zagrożenie dla demokracji. Podejmowanych jest szereg działań. Nie byłyby to sankcje przeciwko Polsce, lecz przeciwko PiS-owskiemu reżimowi. Proszę polityków Parlamentu Europejskiego, żeby nie dali się oszukać PiS-owskiej propagandzie. Chyba nie ma w tym nic złego? – mówił poseł Stefan Niesiołowski przed Komisją Etyki Poselskiej.
– Najkrócej mówiąc, podtrzymuję wszystko, co powiedziałem. Moje wystąpienie proszę traktować jako kontynuację tego, co robiłem całe życie, około 50 lat. Reżim Kaczyńskiego to nie Polska. (…) Nie podzielam poglądu, że rząd Kaczyńskiego to Polska. Uważam, że ten rząd bardzo szkodzi Polsce. Każdy dzień stanowi tego potwierdzenie. Ja uważam, że polskie sprawy powinniśmy załatwiać w polskim gronie i to czynimy, ale także w gronie przyjaciół. (…). Nie przypominam sobie skarg, kiedy zwracaliśmy się (…) do prezydenta Reagana o pomoc w stanie wojennym – tłumaczył się porównując rządy w Polsce do tych, z czasów komunistycznych. Poseł PO został wezwany przed Komisję Etyki Poselskiej po swoim przemówieniu w Sejmie podczas burzliwej debaty o obronie suwerenności Polski. To, co wówczas powiedział, niewiele różni się od tego, co powiedział przed Komisją, przed którą tylko podtrzymał swoje stanowisko.
"Kto chciał, brał udział w wyborach. Władza ma legitymację demokratyczną"
O ukaranie Niesiołowskiego wnioskowała do Komisji Etyki Poselskiej, posłanka PiS prof. Krystyna Pawłowicz.
– Chcę prosić o ocenę tych wypowiedzi na tle tekstu ślubowania, które składa każdy poseł i które wielokrotnie składał pan poseł Niesiołowski. Brzmi ono następująco: „Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec narodu, strzec suwerenności i interesów państwa, czynić wszystko dla pomyślności ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej”. Poseł Niesiołowski zobowiązał się do przestrzegania polskiej konstytucji, bycia wiernym Rzeczypospolitej i dbania o dobro wspólne. Przestrzeganie prawa oznacza szacunek dla demokratycznego ustroju Polski, w której władza została demokratycznie zmieniona. Kto chciał, brał udział w wyborach. Władza ma legitymację demokratyczną. Pan Niesiołowski, który nie godzi się z wynikiem wyborów, musi uznać, że władzę ustawodawczą sprawuje Sejm i Senat i stanowią one prawo, niezależnie od tego, czy panu Niesiołowskiemu się to podoba, czy nie. Jest to wyciąganie problemów i konfliktów wewnątrzkrajowych, czyli prowadzenie walki z wewnętrznym wrogiem politycznym wobec podmiotów zagranicznych, za granicą. Jest to niezwykle szkodliwe, ponieważ jak dobrze wiemy, Polska jest rozgrywana między różnymi ośrodkami – tłumaczyła przed Komisją.
Wezwanie Niesiołowskiego do nałożenia sankcji na Polskę nazwała apelem „starego człowieka, który znany jest opinii publicznej z ogromnej nienawiści, ze złego psychicznego nastawienia do Prawa i Sprawiedliwości, do prezesa Kaczyńskiego, czego nie ukrywa”. To porównanie nie spodobało się posłance .Nowoczesnej Joannie Scheuring-Wielgus, która uznała je za "niestosowne". Profesor Pawłowicz odpowiedziała jej, że "to nie jest epitet, tylko stwierdzenie faktów". – Starym człowiekiem jestem również ja. Nie ukrywam tego. Jeśli ktoś ma 70 lat, to jest starym człowiekiem. Powiedziałam, że stary człowiek powinien mieć więcej życiowej dojrzałości i opanowania. Ja też jestem stara. Pani też będzie stara. Wszyscy będziemy starzy – dodała,
A może to sarkazm?
O nienałożenie kary wobec posła PO wnioskowała Izabela Mrzygłocka z PO. Reakcji nie było również ze strony posła ugrupowania Kukiz'15, Grzegorza Długiego. Mrzygłocka argumentowała, że być może wypowiedź Niesiołowskiego jest sarkazmem. – Wiemy, że pan profesor Niesiołowski jest znany z dużego zacięcia satyrycznego – przekonywała.
"Pan tak naprawdę żyje w odrealnionym świecie"
Za ukaraniem polityka Platformy był tylko przewodniczący Komisji Etyki, poseł PiS Włodzimierz Bernacki. – Trudno zgodzić się z tą wypowiedzią, z tą tyradą, którą pan wygłosił. Doprawdy pan, jako człowiek, który zna historię PRL, historię Polski, wypowiadając te słowa, powinien odczuwać niesamowity dyskomfort. Jeśli wypowiada pan tego rodzaju słowa i stawia pan znak równości pomiędzy tym światem, który w Polsce funkcjonował do 1989 r., a czasami, w których obecnie żyjemy, jest to dowodem pana niekompetencji, braku wiedzy albo braku pamięci historycznej. Jeśli pan nie dostrzega tej różnicy pomiędzy czasem minionym a obecnym, jeśli nie dostrzega pan niewłaściwości swoich wypowiedzi, co więcej, potwierdza je pan, to reszta jest tylko milczeniem. Pan tak naprawdę żyje w odrealnionym świecie. Nie potrafi pan ocenić świata w sposób właściwy – argumentował.
Poseł PiS został jednak przegłosowany przez pozostałych członków Komisji. Ostatecznie Stefana Niesiołowskiego nie ukarano.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Mocne wystąpienie Beaty Szydło w Sejmie. "Polski rząd nigdy nie będzie ulegał żadnemu ultimatum"
Agnieszka Pomaska podarła uchwałę w obronie suwerenności Polski