Nie było ewidencji zaginionych, a do zwłok topielca dziennikarze dotarli wcześniej niż służby. Stronie Śląskie - Polska Tuska w pigułce
Od początku powodzi około stu ludzi miało zaginąć na terenie miasta i gminy Stronie Śląskie. "W sobotę, gdy dotarła do nas fala powodziowa były u nas trzy wesela. Jest masa turystów, o których nie wiemy. Rodziny ich szukają, nie ma kontaktu. Nie wiemy, czy oni są ewakuowani. Nie było prowadzonych ewidencji, kto jest ewakuowany, a kto zaginiony", powiedziała w rozmowie z Polsat News Natalia Skierkowska, radna miasta Stronie Śląskie.
Oficjalnie sprawy nie ma, bo zgodnie z wydanym komunikatem dotyczącym sytuacji w Stroniu w mieście i gminie nikt nie zaginął, a nie zaginął, bo nie była prowadzona ewidencja ewakuowanych. Czy tak ma wyglądać "odpowiedzialna polityka informacyjna" Tuska?
Rzecz dotyczy jednak nie tylko zaginionych, ale i jednej ofiary śmiertelnej, o której co prawda poinformowano, ale której zwłokami, mimo apeli i ponagleń radnej Skierkowskiej, nikt się przez... trzy dni nie zajął. Burmistrz zaprzeczył słowom radnej, ale...
... ostatecznie do ciała dotarli, jeszcze przed odpowiednimi służbami, reporterzy Polsat News. Poinformował o tym na swoim profilu społecznościowym dziennikarz Dariusz Nowakowski.
Do sprawy Stronia Śląskiego odniosła się dziś policja. "Informujemy, że według stanu na dzień 18 września 2024 r. na godz. 7.00, Biuro Kryminalne Komendy Głównej Policji nie odnotowało informacji o zgłoszeniach dotyczących osób zaginionych na terenach zagrożonych powodzią. Jednocześnie prosimy wszystkie osoby, które nie mają kontaktu z najbliższymi, o zgłaszanie tych informacji do najbliższej jednostki Policji lub pod numerem alarmowym 112"– przekazała Komenda Główna Policji.
Źródło: o2, X.com/Dariusz Nowakowski