Na jaw wychodzą kolejne szokujące fakty w sprawie Marzeny K., byłej urzędniczki ministerstwa sprawiedliwości, zamieszanej w aferę reprywatyzacyjną. Jak ustalił portal wPolityce.pl, na konto Marzeny K. wpływało nawet kilka milionów złotych miesięcznie, a mimo to urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz nie widzieli w tym nic zaskakującego.
Prokuratura we Wrocławiu, zajmującą się śledztwem w sprawie Marzeny K., sprawdza dokumentację oraz przelewy, które wpływały na konto byłej urzędniczki. Kwoty, które co miesiąc Marzena K. otrzymywała od warszawskiego ratusza, są szokujące.
– W ciągu zaledwie jednego miesiąca wykonano kilka przelewów na konto Marzeny K., które opiewają na kilka milionów złotych! Okazuje się, że tak olbrzymie kwoty, wypłacane w tak krótkim czasie nie spowodowały, by zwrócić na to baczniejszą uwagę – mówi jeden z prokuratorów, zajmujący się sprawą Marzeny K.
Prokuratorzy, badający sprawę Marzeny K., która wraz z wspólnikami, w tym własnym bratem, przejęli wartą dziesiątki milionów złotych działkę przy Chmielnej 70, są też zdziwieni, że o Marzenie K. nie wiedzieli jej szefowie w ministerstwie sprawiedliwości.
– To bardzo dziwne, że pracująca przez ponad 20 lat urzędniczka mogła tak swobodnie zarabiać grube pieniądze na reprywatyzacji – dziwi się jeden z prokuratorów.
Marzena K. dzięki reprywatyzacji dorobiła się majątku w wysokości około 38 milionów złotych, którego nie wpisała do oświadczenia majątkowego. Jest m.in. właścicielką słynnej działki przy ulicy Chmielnej 70. K. jest też siostrą Roberta Nowaczyka, mecenasa specjalizującego się w odzyskiwaniu nieruchomości. Marzena K. pracowała w ministerstwie od lat 90-tych. We wrześniu podała się do dymisji.