Zakończona w czwartek fiaskiem akcja poszukiwawcza w morzu dwojga rodzeństwa, które zaginęło 14 sierpnia w Darłówku, w piątek o godz. 9 zostanie wznowiona przez nurków.
Jak potwierdziła PAP w piątek rzeczniczka sławieńskiej policji Agnieszka Łukaszek, nurkowie ratownicy „wznowią akcję poszukiwawczą dziś o godz. 9 na tym samym odcinku, na którym pracowali w czwartek”.
To oznacza, że nurkowie, jeśli pozwoli na to pogoda, jeszcze raz sprawdzą odcinek między zachodnim a wschodnim falochronem. W czwartek zakończyli akcję po godz. 15.
Na miejscu pozostali policjanci, by z lądu patrolować linię brzegową.
We wtorek po południu na plaży w Darłówku Zachodnim matka zgłosiła zaginięcie jej trojga dzieci, chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Według policyjnych ustaleń, kobieta miała na chwilę spuścić je z oczu, wychodząc z najmłodszym dzieckiem do pobliskiej toalety. Jeszcze we wtorek ratownicy wyciągnęli z morza 14-latka. Reanimacja okazała się skuteczna, ale chłopiec nie przeżył kolejnego dnia - zmarł w szpitalu w Koszalinie. Dwojga zaginionych dzieci jeszcze nie udało się odnaleźć.
Jak poinformowała w czwartek PAP pełniąca obowiązki prokuratora rejonowego w Koszalinie Alicja Kowal, wszczęte będzie śledztwo w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia trójki dzieci przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad nimi. Śledztwo dotyczyć będzie także nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z dzieci. "Na tę chwilę potwierdzony jest zgon jednego dziecka, dwoje uznanych jest za zaginione" - wyjaśniła prokurator dodając, że oba czyny zagrożone są karą pozbawienia wolności do 5 lat.
Prokurator Kowal powiedziała, że postępowanie prowadzone jest w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. Kontynuowane są czynności mające na celu wyjaśnienie okoliczności zdarzenia. Wielu świadków już zostało przesłuchanych, w tym - jak poinformowała prokurator - rodzice dzieci.
W Sulmierzycach w Wielkopolsce, z której pochodzi rodzina, piątek ogłoszono dniem żałoby w mieście.