Prawie wszystkie gminne i miejskie urzędy mają tradycyjny (papierowy) system zarządzania dokumentami. Tylko pojedyncze wdrożyły elektroniczne zarządzanie dokumentami - wykazała kontrola e-administracji lokalnej prowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli.
"W 22 z 24 (91,7 proc.) kontrolowanych urzędów jako podstawowy sposób dokumentowania przebiegu rozpatrywania i rozstrzygania spraw wskazywano system papierowy wykonywania czynności kancelaryjnych w urzędzie. W dwóch pozostałych urzędach jako podstawowy sposób dokumentowania przebiegu załatwiania i rozstrzygania spraw, wskazany został system elektronicznego zarządzania dokumentacją" - napisano w raporcie Najwyższej Izby Kontroli dot. wdrażania systemów teleinformatycznych w miastach i gminach.
Kontrolę przeprowadzono w 25 jednostkach, tj. w MAC oraz w 24 wybranych urzędach gmin miejskich i miast na prawach powiatu w województwach: dolnośląskim, małopolskim, mazowieckim, śląskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim. Trwała ona od 8 czerwca do 24 października 2014 r.
Dużo przed nami
"Polska nadal ma dużo do zrobienia w zakresie e-administracji" - oceniła Izba, choć podkreślono jednocześnie, że dokonał się spory postęp w tej dziedzinie. Raport stwierdza, że, mimo stosunkowo dobrych wyników na tle europejskim, polskie urzędy oferują tak naprawdę niewiele e-usług przydatnych mieszkańcom.
NIK zauważyła również, że żaden z kontrolowanych urzędów nie dostosował w pełni swoich serwisów internetowych do potrzeb osób niepełnosprawnych, a termin na to upływa 31 maja 2015 r.
NIK krytykuje burmistrzów i prezydentów
Izba negatywnie oceniła działania burmistrzów i prezydentów miast w zakresie zarządzania bezpieczeństwem informacji w urzędach. Nieprawidłowości w tym obszarze stwierdzono w 21 z 24 skontrolowanych urzędów.
Najważniejsze uchybienia dotyczyły zarządzania uprawnieniami użytkowników w zakresie dostępu do systemów informatycznych (np. pracownicy części urzędów mogli instalować na komputerach dowolne oprogramowanie, mieli uprawnienia administratora systemu, choć nie byli informatykami; nie blokowano też np. kont byłych pracowników). Jak zauważyła Izba, w wielu urzędach brakuje także np. Polityki Bezpieczeństwa Informacji, czyli opracowanych i wdrożonych regulacji związanych z zarządzeniem bezpieczeństwem informacji.
"W dobie elektronicznej komunikacji kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa informacji przetwarzanych w systemach informatycznych użytkowanych przez samorządy. W przeciwnym razie pojawia się ryzyko nieuprawnionego ich ujawnienia, co może doprowadzić do destabilizacji pracy urzędów oraz podważyć zaufanie obywateli do organów administracji publicznej" - podkreśliła NIK.
Szereg zastrzeżeń pod adresem Ministra Administracji i Cyfryzacji
"Minister Administracji i Cyfryzacji nie planował i nie przeprowadzał kontroli współdziałania systemów informatycznych w podmiotach publicznych. Nie przekazał również wojewodom jednolitych kryteriów dotyczących przeprowadzenia przez nich kontroli w samorządach w zakresie działania systemów teleinformatycznych oraz rejestrów publicznych" - napisano.
Kontrola NIK wykazała również, że pomimo wątpliwości zgłaszanych przez samorządy, w Ministerstwie Administracji nie wypracowano jednoznacznego stanowiska w sprawie znaczenia terminu „istotnej modernizacji” systemu informatycznego. Tymczasem - jak oceniła Izba - jest to istotne z uwagi na obowiązek dostosowania systemów działających w poszczególnych urzędach do wymogów rozporządzenia Krajowych Ram Interoperacyjności nie później niż w dniu pierwszej istotnej modernizacji.
"Brak precyzyjnego określenia pojęcia "istotnej modernizacji" powoduje, że urzędnicy nie zawsze potrafią ocenić, czy zakres przeprowadzanej modernizacji jest na tyle istotny, że już stwarza czy też jeszcze nie stwarza obowiązku dostosowywania systemu. W praktyce nie jest więc jasne, kiedy urzędy powinny dostosowywać swoje "stare" systemy informatyczne do współpracy z innymi systemami i rejestrami" - oceniła Izba, która skierowała do szefa MAC wniosek o naprawienie uchybień.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Źródło zawodzi w gminach miejsko-wiejskich. "Malicki pluje nam w twarz"
"Źródło" zawodzi. Prawie 300 zgłoszeń o kłopotach w ciągu dwóch godzin