"Ambasador Rosji źle się czuje w Polsce. On bardzo by chciał wrócić do Rosji, zwłaszcza jako męczennik, który został tutaj źle potraktowany", stwierdził dziś w TVN24 wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski. Podwładny Sikorskiego, Stwierdził, że co prawda możemy wyrzucić rosyjskiego ambasadora z Polski, ale nie jest to w naszym interesie.
Po groźnym incydencie z rosyjską rakietą, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną, ambasador Rosji w Polsce został wezwany do MSZ. Andriejew jednak nie stawił się w ministerstwie, gdyż uznał, że "nie ma to sensu". "Wzywać to mnie może prezydent Federacji Rosyjskiej, nasz rząd albo MSZ. Inni mogą mnie, co najwyżej uprzejmie poprosić, a ja zdecyduję, czy warto pójść", stwierdził bezczelnie dyplomata.
Do sytuacji z udziałem rosyjskiego ambasadora odniósł się w TVN 24 wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski. Ocenił, że rosyjski ambasador "nie wypełnia swojej funkcji zgodnie z przepisami konwencji wiedeńskiej", a jego wypowiedź w rosyjskiej telewizji nazwał "bezczelną".
"Ambasador Rosji źle się czuje w Polsce. On bardzo by chciał wrócić do Rosji, zwłaszcza jako męczennik, który został tutaj źle potraktowany" — powiedział Władysław Teofil Bartoszewski, dodając, że ekipa Tuska chce, żeby Rosja miała w stolicy Polski swojego ambasadora,
"Oczywiście, że możemy wyrzucić pana ambasadora. Oczywiście możemy zamknąć ambasady. Oczywiście możemy zrobić najrozmaitsze kroki. Ale to nie jest w naszym interesie", stwierdził Bartoszewski.