Mężczyzna strzelający w Poznaniu wcześniej groził, że sobie coś zrobi
Mężczyzna, który w niedzielę w Poznaniu zabił narzeczonego swojej byłej dziewczyny i strzelił do siebie, w 2022 r. groził, że coś sobie zrobi. Wtedy czasowo cofnięto mu pozwolenie na posiadanie broni – powiedział rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Do strzelaniny doszło w niedzielę po południu w centrum Poznania 29-letni mieszkaniec miasta strzelił do 30-latka z broni krótkiej, następnie oddał strzał do siebie - obaj nie żyją. Policja poinformowała w poniedziałek, że najprawdopodobniejszym motywem była zawiedziona miłość. Zdarzenie miało miejsce na oczach narzeczonej ofiary, byłej dziewczyny sprawcy.
29-latek licencję i zezwolenie na broń do celów sportowych i kolekcjonerskich uzyskał w 2018 roku.
"Złożył wniosek o 5 sztuk broni sportowej i 10 sztuk broni kolekcjonerskiej. Spełnił wszystkie wymogi: przeszedł kurs, zdał egzamin, przedłożył opinię lekarską i na tej podstawie taką licencję i takie zezwolenia dostał. Był zapisany do klubu strzeleckiego." – poinformował Borowiak.
Na początku 2022 roku była dziewczyna podczas jednej z rozmów usłyszała od niego, że on sobie coś zrobi po ich rozstaniu.
„Poinformowała o tych słowach policjantów z Poznania. Funkcjonariusze odnaleźli mężczyznę i zawieźli go do szpitala" – powiedział Borowiak. - Został zatrzymany na kilkudniowej obserwacji, a gdy opuścił szpital, policjanci odebrali mu posiadane przez niego dwie sztuki broni oraz wydano decyzję o cofnięciu mu uprawnień”
29-latek odwołał się o tej decyzji, przedstawił nawet nową opinię lekarską o braku przeciwwskazań. . Wydział Postępowań Administracyjnych policji odwołał się od tej decyzji medycznej, mężczyzna został skierowany na badania specjalistyczne do poradni medycyny pracy w celu wydania niezależnej opinii. Mężczyzna przeszedł badania i uzyskał kolejną korzystną dla siebie opinię. W sprawie przesłuchanych zostało szereg świadków z otoczenia mężczyzny pod kątem tego, czy może on stworzyć zagrożenie dla siebie lub dla innych osób.
"Wysłuchana była również jego była dziewczyna. Żadna z osób, żaden z tych świadków nie przekazał informacji, że on może stanowić jakiekolwiek zagrożenie, czy dla siebie, czy dla innych osób. W związku z tym, że wyczerpała się cała ta droga odwoławcza musieliśmy mu tę broń oddać - tak są skonstruowane aktualne przepisy" – powiedział Borowiak.
Mężczyzna w marcu tego roku odebrał zabrane mu przez policję dwie sztuki broni. W kolejnych miesiącach dokupił jeszcze pistolet Glock. Broni tej użył w niedzielę w centrum Poznania.