Zakończył się kolejny proces niezłomnej obrończyni życia z Kanady Mary Wagner. Sąd wydał wyrok skazujący, jednak Wagner wyszła tym razem na wolność, ponieważ wcześniejszy areszt zaliczono w poczet kary. – Jeśli ona przychodzi i odciąga klientkę, to narusza wolność gospodarczą. Sąd, ujmując się za wolnością gospodarczą, skazuje działaczy pro-life – komentował w Telewizji Republika Tomasz Terlikowski.
Mary Wagner od lat prowadzi swoją działalność w klinikach aborcyjnych w Toronto. Bojkotując zakazy sadowe, przekonuje przyszłe matki, by nie poddawały się aborcji.
Wagner była już w związku ze swoją działalnością więziona. Podczas rozprawy sądowej na sali towarzyszyła jej inna niezłomna obrończyni życia, Linda Gibbons.
Sad uznał Wagner winną i skazał na najwyższą w takich przypadkach karę, sześciu miesięcy więzienia. Obrończyni życia nie trafiła jednak do zakładu karnego, gdyż zgodnie z kanadyjskim prawem każdy dzień pobytu w areszcie liczony jest jako 1,5 dnia odbywania kary. Mary Wagner, czekając na rozprawę, spędziła w areszcie ponad cztery miesiące.
Zaraz po wyjściu z sądu Wagner udała się na Mszę Świętą.
Psucie biznesu
– Jeśli ona przychodzi i odciąga klientkę, to narusza wolność gospodarczą. Sąd, ujmując się za wolnością gospodarczą, skazuje Mary Wagner – komentował sprawę Tomasz Terlikowski. – Kanadyjskie władze uznały, że nie można przekraczać pewnej linii, żeby nie było kontaktu obrońców życia z kobietami, które przychodzą do kliniki, żeby dokonać aborcji. Oficjalnym powodem jest to, że takie działanie psuje biznes. (...) Liczy się tylko to, żeby zabijać. W Kanadzie można zabijać dzieci do końca trwania ciąży. Uświadommy to sobie, to nie jest jakiś zlepek komórek – to dziecko – dodawał redaktor naczelny Telewizji Republika.