Sąd Apelacyjny w Warszawie skazał Marka Falentę na karę 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową. Rozstrzygnięcie jest prawomocne.
Sąd odrzucił zażalenia obrońców, którzy ubiegali się o odroczenie wykonania kary ze względu na stan zdrowia skazanego.
Sędzia Anna Zdziarska z Sadu Apelacyjnego w Warszawie ogłosiła w czwartek po południu postanowienie do pustej ławy oskarżonych. Falenta nie stawił się na rozprawie, dostarczając zwolnienie od lekarza sądowego. Nie stawił się również jeden z jego obrońców.
– Sąd uznał, że obecność skazanego nie jest obowiązkowa – powiedziała sędzia Zdziarska. Dodała, że podejmując taką decyzję brała pod uwagę bieg całego postępowania odwoławczego. – Od grudnia 2018 roku odbyło się kilka terminów, ale nieskutecznie, albowiem pomimo że Marek Falenta był powiadomiony o terminie posiedzenia, nie stawiał się – tłumaczyła sędzia. – Sąd miał także problem z powiadomieniem drugiego z obrońców, bo wszelkie środki telefoniczne i mailowe wydawały się nieskuteczne – podsumowała.
Zdziarska powiedziała, że Sąd Apelacyjny podzielił wnioski sądu pierwszej instancji, który odmówił Falencie odroczenia wykonania kary na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, w tym opinii biegłych i dokumentacji medycznej.
– Służba zdrowia więzienna dysponuje odpowiednimi specjalistami w zakresie chorób, które są stwierdzone lub mogą być stwierdzone u osób skazanych i reaguje na konkretne okoliczności – powiedziała sędzia Zdziarska, odwołując się do przestawianego przez obronę stanu zdrowia Falenty, który miałby uniemożliwiać pobyt w zakładzie karnym. Postanowienie jest prawomocne.
Sąd rozpoznał zażalenie obrońców Marka Falenty na decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie z października 2018 roku. Chodziło o nieuwzględnienie wniosku obrony o odroczenie skazanemu wykonania kary pozbawienia wolności.