– Kwintesencją tego, jak rząd podchodzi do sprawy korupcji jest powołanie Marka Sawickiego na stanowisko ministra rolnictwa – mówił w Telewizji Republika dziennikarz "Rzeczpospolitej" Bartosz Marczuk.
Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie „programu przeciwdziałania korupcji na lata 2014-2019” - chwali się na swojej stronie internetowej kancelaria premiera. Według informacji niezalezna.pl realizacją rządowego programu pokieruje Beata Sawicka.
– Nie wierzę w ten pakiet w sytuacji, gdy nikt w Polsce nie przejmuje się marnotrawstwem publicznych pieniędzy – powiedział Marczuk.
– Obserwując od siedmiu lat praktykę tego rządu, wiemy, że wszystko, co zapowiada, zostaje tylko na papierze lub jest tylko pustą deklaracją. Tak samo jest teraz, szczególnie, że programem pokieruje Beata Sawicka. Okazało się, że jej łzy były wyjątkowo oczyszczające – mówił inny zaproszony, dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie" i "Frondy" Dawid Wildstein. CZYTAJ WIĘCEJ...
Jak czytamy w programie, jego podstawą ma być edukacja i tworzenie kodeksów etycznych.
– Na wyedukowanie Sawickiego i jego resortu może zabraknąć czasu – żartował z kolei Grzegorz Waliński z "Dziennika Trybuna". – To retoryka "nowych otwarć", którą tak dobrze znamy z 7 lat rządów Tuska. To już powoli robi się żałosne, premier znów nam obiecuje świetlaną przyszłość – dodał.
Jak powiedział redaktor z "Rz" Polacy ciągle zalewani są doniesieniami o aferach, za które nikt nie ponosi odpowiedzialności. – Dobro wspólne jest deptane – stwierdził.
W drugiej części programu publicyści odnieśli się do przygotowanego przez PiS projektu uchwały Sejmu ws. uczczenia pamięci gen. Andrzeja Błasika oraz do braku poparcia tego projektu ze strony premiera, który ocenił, że to element brudnej politycznej gry PiS. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT...
– Zawsze mnie zastanawiało, skąd MAK wyciągnął dane, że polski generał miał we krwi akurat 0,6 promila alkoholu – mówił Marczuk. – Ale Rosja właśnie tak działa, gra na skłócenie nas. W sytuacji gry geopolitycznej o Ukrainę takie "wrzutki", które Polaków rozpalają, będą się pojawiały – dodał. Zaapelował, by zarówno PiS jak i PO zrezygnowały ze sporu wokół sprawy katastrofy smoleńskiej.
Wildstein przyznał, że Rosjanie faktycznie wzmacniają konflikt, jednak – jak powiedział – "Tutaj tylko jedna strona jest jego prowodyrem, druga chce tylko ustalić faktyczny stan rzeczy".
Zdaniem Walińskiego niechęć Tuska wobec projektu PiS-u wynika z jego "alergicznej reakcji na wszystko, co związane jest ze Smoleńskiem".
– Politycy PO ośmielają się taksować ból i śmierć. W sprawie katastrofy smoleńskiej Platforma działa tak, że stoi na swoim stanowisku, jak Jarosław Kaczyński coś na ten temat powie, to zapędza go w róg, po czym wysyła do mediów swoich harcowników, którzy tępią każde odejście od oficjalnej retoryki. Ale PO na tym straci, bo popełniono wiele błedów i ta partia ma w tym względzie wiele "za uszami" – zakończył Marczuk.
