Oskarżenia o łamanie demokracji w naszym kraju nie są przypadkowe. Trzeba je rozpatrywać w kontekście zapisów traktatu lizbońskiego, dlatego że w pewnym momencie mogą zostać użyte przeciwko Polsce – stwierdził w Radiu Wnet Stanisław Michalkiewicz.
Publicysta mówił o zapisanej w traktacie lizbońskim tzw. klauzuli solidarności, która stanowi, że w przypadku zagrożenia demokracji w jednym z krajów członkowskich, UE - na prośbę tego państwa - może udzielić mu pomocy, również wojskowej.
– Z brzmienia zapisów traktatowych wynika, że z taką prośbą powinny zwrócić się władze tego państwa. Ale co zrobić w sytuacji, gdy zagrożenia dla demokracji płyną od władz? Bo takie są przecież oskarżenia. No to jasne jest, że władzę musi ktoś wyręczyć i dlatego powstał Komitet Obrony Demokracji. To jest moim zdaniem jego główne zadanie, i trenowanie zadym – stwierdził Michalkiewicz.
Scenariusz rozbiorowy?
W jego ocenie drugim zadaniem KOD jest wywołanie "ogólnokrajowych rozruchów, połączonych z aktami przemocy i niszczeniem mienia". – W ten sposób rząd zostanie sprowokowany do przeciwdziałania, bo żaden rząd nie może tego tolerować. Wtedy oskarżenie go o stosowanie terroryzmu państwowego będzie już sprawą dziecinnie łatwą. (…) Narzucenie opinii międzynarodowej takiego poglądu, że w Polsce trzeba zrobić porządek z terroryzmem państwowym wcale nie będzie bardzo trudne – stwierdził.
Zdaniem Michalkiewicza, na zmianie obecnego układu sił w naszym kraju najbardziej zależy Niemcom. – Jeżeli będą chciały Polskę zdyscyplinować i zmienić rząd, to tutaj jest możliwa tylko klauzula solidarności. Ale do tego potrzeby jest pretekst, który mogą dać działania KOD. Niemcy liczą na to, że uda się załatwiać remanenty, które czekają już 70 lat. To jest scenariusz rozbiorowy – oświadczył publicysta.