– Ten rocznik jest o tyle zwiększony, że przypomina liczbowo ten rocznik który był w 2010 roku. Jest rekrutacja, są emocje, jest też okres przed wyborami. Ktoś chce wykorzystać tę troskę do kampanii wyborczej, troskę prawdziwą, bo Polacy są narodem, jednym z najlepiej dbających o swoje dzieci - powiedziała w rozmowie z Marcinem Bąkiem w programie Telewizji Republika wiceminister edukacji narodowej Marzena Machałek.
– W trakcie pewnego procesu reformy znikają już całkowicie gimnazja a pojawia się ten problem podwójnego rocznika, czasem to się tak nazywa. Kiedy pani Zalewska, była już minister edukacji narodowej była u nas w studiu mówiła, że nie będzie żadnego problemu z miejscami w szkołach. Teraz dochodzą różne głosy, że takie problemy mogą się pojawić. Minister Piontkowski także podkreśliła, że problemu z miejscami nie ma i tych miejsc wystarczy - zaczął Marcin Bąk.
– To jest dosyć oczywiste, że to co mówi minister Piontkowski jest prawdą, racją. Wydaję mi się, wręcz jestem przekonana, że powinniśmy uspokajać rodziców. Emocje rodziców są prawdziwe, dlatego że jest tzw rekrutacja, uczniowie starają się dostać do jak najlepszych szkół i to jest zawsze trudny moment. Życzymy oczywiście sukcesów, żeby wszyscy dostali się do tej wymarzonej szkoły.
Jest ponad 100 tysięcy więcej miejsc w skali całego kraju niż tych, którzy kończą szkołę podstawową, szkołę gimnazjalną. Chcę zapewnić, że wszystkie dzieci, wszyscy uczniowie, absolwenci, dla nich wszystkich są przygotowane miejsca w szkołach - mówiła wiceminister Edukacji.
– Więc dlaczego pojawiają się te głosy? - dopytywał redaktor prowadzący.
– Ja rozmawiam z wieloma samorządowcami, wieloma dyrektorami szkół. Rzeczywiście sytuacja jest różna w różnych miastach, różnych powiatach. To natężenie chętnych na jedno miejsce w niektórych rejonach Polski jest większe, w niektórych mniejsze - mówiła Marzena Machałek.
– W niektórych miastach jest tak, że nie ma maksymalnej liczby szkół, do których można złożyć dokumenty. Ta pierwsza właściwia rekrutacja nie jest jeszcze taką, która daje odzwierciedlenie. Po tej pierwszej jest uzupełniająca i potem dopiero zobaczymy, jak to wygląda - powiedziała polityk.
– Ten rocznik jest o tyle zwiększony, że przypomina liczbowo ten rocznik który był w 2010 roku. Jest rekrutacja, są emocje, jest też okres przed wyborami. Ktoś chce wykorzystać tę troskę do kampanii wyborczej, troskę prawdziwą, bo Polacy są narodem, jednym z najlepiej dbających o swoje dzieci - dodała.
– W Warszawie jest jakaś celowa dezorganizacja, bo ta ilość zgłaszających się do kilku szkół jest masowa - zauważyła wiceminister. –
Jest oddzielna rekrutacja dla tych którzy są po gimnazjum, oddzielna dla tych którzy są po szkole podstawowej - wyjaśniła.
– Są przygotowane miejsca, samorząd mógł się do tego przygotować - stwierdziła Marzena Machałek. - Moim zdaniem prezydent Warszaw powinien się po prostu zająć tym czym powinien, czyli przygotowaniem szkół na przyjęcie absolwentów. - dodała.