"Łowca głów" zdradza, jak namierzono "Hossa"
– Podjęliśmy pewne kroki, żeby uprzykrzyć mu życie w innych miejscach i sprawić, żeby podjął decyzję o powrocie do swojej rodzinnej Warszawy – powiedział Radiu RMF FM jeden z "łowców głów", którym wczoraj udało się zatrzymać "Hossa" – szefa tzw. mafii wnuczkowej.
– Ustaliliśmy, gdzie powinien się pojawić, i to była kwestia czasu, kiedy się tam pojawi. No i czekaliśmy na nasz cel "na mecie"– powiedział RMF FM jeden z "łowców głów". Jednak, jak dodał "nie znaliśmy dnia ani godziny, kiedy się tam (w żoliborskim mieszkaniu) zjawi". "Hoss" w mieszkaniu pojawił się 13 marca w nocy.
– Od momentu, kiedy wszedł do tego mieszkania z jakąś kobietą, która okazała się jego żoną, nie wyszedł do momentu, kiedy nie wyszedł w naszym towarzystwie. Od 13-ego w nocy do 16-ego do godziny 17:45 – dodał "łowca głów".
– Jest to osoba, która nie potrafi sama funkcjonować. Gdyby nie było z nim tej kobiety, to podejrzewam, że po trzech dniach musieliśmy wchodzić, żeby mu ratować życie, bo on nie potrafi herbaty sobie zrobić – zażartował funkcjonariusz w rozmowie z RMF FM.
Do zatrzymania "Hossa" doszło wczoraj w Warszawie.
Wcześniej "Hoss" usłyszał zarzuty popełnienia, w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, czterech oszustw metodą "na wnuczka" na łączną kwotę ponad 1,4 mln zł. Podczas postępowania podejrzany mężczyzna miał stawiać się cyklicznie na komisariacie, jednak postanowień nie dotrzymał.
Na podstawie listu gończego 49-letni Łakatosz był poszukiwany przez policję w cały kraju. Sąd Okręgowy wydał postanowienie o jego tymczasowym aresztowaniu na okres 3 miesięcy, chcąc zapobiec ewentualnemu mataczeniu w śledztwie przez podejrzanego.
Polecamy Sejm
Wiadomości
Stowarzyszenie PORANEK apeluje: do świąt zostało niewiele czasu, a brakuje ponad 700 paczek żywnościowych
Na nic się zdały pohukiwania Tuska. Prezydent zawetował kilka ustaw niekorzystnych dla społeczeństwa
Najnowsze
TYLKO U NAS