Lisicki: To, co działo się przed marszem PiS-u oznacza, że ludzie żyją w jakiejś innej rzeczywistości
Wiadome jest, że jeśli dzieje się coś niepokojącego, to opozycja jest od tego, żeby reagować. To, co widzieliśmy przed marszem, towarzysząca temu masa oszczerstw, histerii i złej woli świadczą o tym, że PiS jest traktowane jako zagrożenie i oznacza to, że nie żyjemy w państwie w pełni demokratycznym – powiedział na antenie TV Republika Paweł Lisicki.
W sobotę odbył się Marsz w Obronie Demokracji i Wolności Mediów. Mainstreamowe media jednym głosem z koalicją rządzącą straszyły Polaków, że Jarosław Kaczyński chce podpalić Polskę.
– To, co działo się przed marszem oznacza, że ludzie żyją w jakiejś innej rzeczywistości. Wiadome jest, że jeśli dzieje się coś niepokojącego to, opozycja jest od tego, żeby reagować – powiedział Lisicki.
Zdaniem publicysty, towarzysząca temu masa oszczerstw, histerii i złej woli świadczą o tym, że PiS jest traktowane jako zagrożenie i oznacza to, że nie żyjemy w państwie w pełni demokratycznym.
Redaktor naczelny „DoRzeczy” stwierdził, że obecna sytuacja uniemożliwia prawdziwą wymianę poglądów, a wszelki rozmowy wyglądają jak pyskówka. – Bardzo trudno o dialog i wymianę opinii. Silna polaryzacja uniemożliwia wymianę poglądów – mówił. Jak tłumaczył, przykładem braku płaszczyzny porozumienia jest odrzucenie projektu zmian kodeksu wyborczego przygotowanego przez PiS. – Gdyby była normalna atmosfera on zostałby skierowany do komisji i rozmawiano by o nim. A on został z definicji odrzucony – podkreślił.
Lisicki odniósł się także do decyzji hierarchów kościelnych o rezygnacji z poparcia marszu organizowanego przez PiS. – Wyjątkowo nieszczęśliwa rzecz – ocenił publicysta. W jego opinii, jeśli nie chcieliby od początku udzielać poparcia, to można by tę decyzję zrozumieć. – Ale sytuacja, że najpierw się zgodzili, a potem pod wpływem krytyki się wycofali, wydaje mi się niepoważne – mówił. – Jaki by nie był powód, było to niepoważne i bardzo źle, że się to stało. Albo trzeba stwierdzić, że nie wiedzieli co robią albo zdawali i ulegli uciskowi. Nie wiem co gorsze – skwitował.