– Przez osiem lat politycy PiS zawsze byli do programu zapraszani, żaden z nich nigdy nie skarżył się na złe traktowanie – powiedział Tomasz Lis, który w czasie swojego wczorajszego programu żegnał się z widzami TVP.
Prowadzący program „Tomasz Lis na żywo” w TVP, redaktor naczelny „Newsweek Polska", podsumował na swoim blogu na portalu naTemat.pl osiem lat pracy w Telewizji Publicznej. "Za chwilę nadany może być ostatni program "Tomasz Lis na żywo". A może ostatni program już był nadany. Może ostatni będzie nadany w poniedziałek. Albo za tydzień. Nieistotne. Nadszedł czas podsumowań" – rozpoczął swój emocjonalny wpis Tomasz Lis. Chciał, nie chciał, program Lisa został wczoraj wyemitowany na antenie TVP2. Ten po raz kolejny postanowił się na "na wszelki wypadek" pożegnać, dziękując widzom za wspólne 8 lat. Jak dodał, zgodnie z ramówką ostatni program „Tomasz Lis na żywo” ma być nadany w TVP2 za trzy tygodnie, ale „może być inaczej”.
– Wbrew kolportowanym kłamstwom, na ten program nigdy nie przeznaczono ani złotówki z abonamentu, ani złotówki. Wręcz przeciwnie, program zarobił dla TVP grubo ponad 100 mln zł – zapewnił.
Lis odniósł się także do zarzutów dotyczących tego, że jego program nie zapewniał pluralizmu, a on sam nie był obiektywny. – Przez 8 lat politycy PiS zawsze byli do tego programu zapraszani. Żaden z nich nigdy nie skarżył się na to, że był tu źle potraktowany. Bojkot programu przez PiS trwa od 3 lat, trudno jednak nie przychodzić do programu i mieć pretensje, że się w nim nie jest, a program jest nieobiektywny – zakończył.