Lichocka: PO tylko próbuje wzniecać pożar i biegać na skargę do pana Timermansa
Po przerwie wrócił program „Pod Przykryciem”. Rozmowa Marcina Bąka z poseł Joanną Lichocką dotyczyła reformy wymiaru sprawiedliwości.
– PiS konstruowało swój program w trakcie jeżdżenia po Polsce. Wszyscy politycy PiS-u jeździli po kraju i słuchali Polaków. Z tego co Polacy nam mówili ułożyliśmy program „Dobrej Zmiany”. Poza „Rodzina 500 +”, zmianą wieku emerytalnego, podniesieniem najniższych emerytur, programem „Mieszkanie +”, sprawa sądów była wymieniania jednym tchem z tymi projektami. Polacy są zmęczeni brakiem transparentności postępowań, długością spraw. Jestem dopiero dwa lata posłem, a na każdym dyżurze poselskim spotykam się z opowieściami rodem z powieści Kafki. Często słyszymy o lokalnych układach, gdzie sędziowie zasłaniający się immunitetem nie mają dorobku, który byłby powodem do dumy. Nie chcę przypominać sędziów z niedawnej kampanii, którzy po prostu kradli, bo wielu sędziów to ludzie uczciwi, ale pracują w trudnych warunkach, w układzie postkomunistycznym – zauważa poseł Lichocka.
Co może nieść dzisiejsze spotkanie między Jarosławem Kaczyńskim a Andrzejem Dudą. – Mam nadzieję, że dzisiaj na spotkaniu wyraźnie wskazano, gdzie są granice. PiS-owi zależy na tym, żeby dokonać głębokiej reformy sądownictwa, żeby to nie była reforma fasadowa. Po stronie PiS-u jak i pałacu prezydenckiego to jest jasne. Myślę, że będzie kolejne spotkanie, pan prezydent ma świadomość, że parlament nie jest notariuszem, nie będzie automatycznie przyjmował ustaw prezydenckich. Mam nadzieję, że będzie dobry efekt tych rozmów – dodaje Joanna Lichocka.
"Obowiązywało komunistyczne prawo prasowe"
Czy możemy spodziewać się z podobnymi protestami do tych z lipca? – Nie zgadzam się, że była to masowa histeria społeczna. Jesteśmy niewolnikami przekazu medialnego. One robiły efekt wizualny, te palenie świeczek, ale na placu Krasińskich nie mieści się pół miliona osób a może 15 tysięcy. Taka liczba nie może zatrzymać legalnie wybranej większości parlamentarnej. Wydaje mi się, że opozycja totalne będzie używać ulicy i zagranicy. Ta temperatura chyba nie jest zbyt wysoka, którą potrafi wzniecić ta upadła partia – Platforma Obywatelska. Opozycja nie ma już siły nawet na skalę takich protestów jakie mieliśmy w zeszłym roku, czy przed wakacjami. To dobrze, ulicą nie warto rozwiązywać problemów. Warto rozmawiać, pracować w parlamencie, PO nie ma żadnego programu, nie ma nic do zaoferowania, nie ma nic do powiedzenia, bojkotuje ważne spotkania. Ta partia tylko próbuje wzniecać pożar i biegać na skargę do pana Timermansa. To żałosne i ludzie to widzą, nawet wyborcy PO to widzą. Myślę, że Polacy mają dosyć tego mówienia o końcu demokracji, o państwie autorytarnym. Polacy widzą te przekazy i konfrontują z własnym życiem, z własnymi swobodami, widzą, że im się poprawiło, że mają ”500 +”, jak niskie jest bezrobocie. Widzą jak miałkie są argumenty Platformy Obywatelskiej – powiedziała rozmówczyni Marcina Bąka.
Joanna Lichocka zwraca uwagę na przemilczane przez większość mediów kwestie – zmianę prawa prasowego i podatkowego. –Do tej pory obowiązywało komunistyczne prawo prasowe, gdzie za niedostosowanie się do linii wydawnictwa można było zostać wyrzuconym z redakcji. Wyrzuciliśmy również zapisy, które odwoływały się do konstytucji PRL, jak widać one nie przeszkadzały posłom PO. Zmniejszyliśmy również podatek dla twórców – pisarzy, dziennikarzy, będzie, podobnie jak w przeszłości obowiązywać 50 proc. koszt uzyskania – zakończyła Lichocka.