Gościem „Republiki na żywo” był, zaangażowany w walkę z określeniem „polskie obozy śmierci”, mecenas Lech Obara, prezes stowarzyszenia Patria Nostra.
– Nasz dorobek siedmiu lat walki z określeniem „polskie obozy zagłady”, który w części znalazł swój finał, ma rozwiązanie ustawodawcze. Chodzi o drogę cywilną. My dzisiaj wiemy, że jest coś takiego jak dobro osobiste, godność, tożsamość narodowa. Godność narodowa już dzisiaj jest wpisana w orzecznictwo, zarówno do komentarzy jak i do literatury prawniczej. Dzisiaj już nikt tego nie kwestionuje. Spieramy się tylko o karę. Czy poddanie się karze poprzez przeproszenie jest wystarczająca. Dzisiaj nasze procesy cywilne zostały wsparte przez nowe narzędzia, otóż organizacje społeczne mogą występować do sądu. Do tego jeszcze IPN, który może występować na drodze cywilnej, gdy dotyczy to konkretnie przypisywania narodowi polskiemu zbrodni za które odpowiada III Rzesza –- informuje Obara.
W Niemczech są artykuły przewidujące pięć lat więzienia za "kłamstwo oświęcimskie"
Mecenas zabrał również głos w sprawie potencjalnej penalizacji za używanie tego określenia. – Osiem krajów europejskich posiada penalizację tzw. „kłamstwa oświęcimskiego” czyli zaprzeczaniu zbrodni III Rzeszy, m.in. Niemcy. Dwa lata temu gdy PiS podejmował inicjatywę karalności, miał wzbogacić przepisy IPN-u, niemieccy historycy protestowali. Wtedy już jako stowarzyszenie przypominaliśmy, w Niemczech są artykuły 130, 185 kodeksu karnego, które przewidują nie trzy lata jak tutaj, a pięć lat pozbawienia wolności. Nie jest to więc żaden wyjątek. Mało tego, Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny przed którym stanął problem, czy ma wybrać kłamstwo oświęcimskie a wolność słowa, powiedział „jeśli chodzi o Holocaust, o zbrodnie tego typu, wszelkie dyskusje na ten temat nie są uprawnione.” A więc karalność, penalizacja– dodaje.