"Kulisy Manipulacji". Borowski: Nikt rozsądny nie wierzy w bajki o próbie otrucia Giertycha
W programie "Kulisy Manipulacji" na antenie TV Republika redaktor Katarzyna Gójska rozmawiała z Adamem Borowskim, szefem warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej" i opozycjonistą czasów PRL o zatrzymaniu Romana Giertycha i Ryszarda K., z naciskiem na wydarzenia wokół znanego mecenasa - zasłabnięcie, hospitalizację, teorie i relacje osób wspierających Giertycha, w tym m.in. Szymona Hołowni.
– To są jakieś absurdy. Pan Hołownia już nie tylko jest obiema nogami w polityce, ale jeszcze po szyję pakuje się w takie kłamstwa i bagno polityczne. Naprawdę, jest jakaś miara rzeczy. Dorosły chłop, który ma bardzo poważnie udokumentowane zarzuty tworzy pewien cyrk, idzie do łazienki. Za panią Blidą do łazienki nie weszła funkcjonariuszka, więc pani Blida zastrzeliła się. Wtedy było źle. Za panem Giertychem wszedł funkcjonariusz, aby nie spuszczać go z oka – też źle - zauważył Borowski.
– O winie pana Giertycha oczywiście tu nie przesądzamy, ale zarzuty wobec niego są naprawdę poważne. A jeśli one są, to dlaczego adwokat, który broni prominentnych polityków oskarżonych o korupcję ma nie być ścigany, ma być poza prawem? - pytał gość redaktor Gójskiej.
– To jest po prostu zupełnie niesłychane i wyciąga się amunicję do zupełnie innego rodzaju broni. Wiadomo, co się stało z Nawalnym, jak się skończyło z Juszczenką i Litwinienką. To są wszystko znane fakty, a efekty tych działań były natychmiastowe i widoczne. A tutaj pan Giertych następnego dnia wychodzi i mówi: kochani, już jestem w domu - podkreślił Adam Borowski.
– Tym całym teatrem, który mecenas Giertych odgrywa jako doświadczony adwokat, niespecjalnie należy się przejmować. Nie wiem, czy poważny obywatel, który na to patrzy i widzi chłopa dorosłego, żwawego, przyjmie takie informację na wiarę. Te kłamstwa się już tak zdezawuowały, że ja przyjmuję je z uśmiechem - ocenił opozycjonista czasów PRL.
– Przypomnę, że w czasach, gdy mecenas Roman Giertych pełnił urząd ministra edukacji narodowej, to pod jego resortem organizowano demonstracje, na których krzyczano „Giertych do wora, wór do jeziora”. W tamtych czasach atakowano go za przywództwo w Młodzieży Wszechpolskiej, wyzywano od faszystów. Miał różne przygody, jako polityk nie był oszczędzany. Z pewnością jest to człowiek o twardej, grubej skórze nosorożca - wskazał gość TV Republika.