– Trzeba pamiętać, że kryzys wiary w Polsce obserwujemy już od kilku lat i to, że nastała teraz epidemia to jest to po prostu pewien punkt kulminacyjny - ocenił w rozmowie z Ryszardem Gromadzkim w programie Telewizji Republika "W punkt" ks. Daniel Wachowiak.
– Ksiądz arcybiskup zadzwonił do mnie w Poniedziałek Eielkanocny, najpierw zapytał mnie jak z moim zdrowiem, bo mam pewien problem zdrowotny, niezwiązany z koronawirusem oczywiście - mówił ks. Daniel Wachowiak.
– Arcybiskup zapytał a potem powiedział mi, że tak jak pan Jezus wyszedł z grobu, tak ty możesz od teraz wrócić, aby udzielać wypowiedzi medialnych, jak i do sieci społecznościowych, jak chociażby Twitter - zaznaczył duchowny.
– Wiele osób zadaje sobie pytanie, co będzie z naszą reliijnością i duchowością po kwarantannie. Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, to trzeba uświadomić sobie, że dzisiaj próba zmierzenia się z tym wątkiem, to trochę jakby wróżeniem w fusów - ocenił rozmówca Ryszarda Gromadzkiego.
– Trzeba pamiętać, że kryzys wiary w Polsce obserwujemy już od kilku lat i to, że nastała teraz epidemia to jest to po prostu pewien punkt kulminacyjny - ocenił.
– Widzę, że osoby, które dbały o swoją religijność, dzwonią, piszą, mówią o tym, że tęsknią za tym, aby wrócić do Kościoła, przyjąć Komunię Świętą, ale mam wrażenie, ze po tym czasie niechodzenia do kościoła wiele osób przyjęło tę dyspensę od Kościoła, bo nawet ta niedzielna msza była dla nich męką i poczuli ulgę - stwierdził ks. Wachowiak.
– Obawiam się, że jeżeli teraz nie łączą się w jakiś sposób z Kościołem, chociażby przez jakąś Mszę Świętą transmitowaną w telewizji, to po tym, jak minie czas epidemii i dyspensa od Kościoła się skończy, to część osób może pomyśleć, że jak mogłem nie chodzić do kościoła i to nie był grzech a teraz mi mówią, że to jest grzech, to to nie jest prawda - dodał.