– Uważam, że błąd popełniła pani Szydło w ogóle negocjując z Timmermansem, uważanym w Unii Europejskiej za aroganckiego bufona. Ma typowe cechy urzędnika europejskiego. Jeśli w raporcie Timmermans stwierdza, że naruszony jest 2 art. Traktatu UE to chyba zażywa jakieś leki, które mu zaszkodziły – powiedział na antenie Telewizji Republika publicysta Marek Król.
Gośćmi "Politycznego Podsumowanie Tygodnia" na antenie Telewizji Republika byli Artur Celiński, dziennikarz "Res Publiki Novej" i Marek Król, redaktor tygodnika "WSieci".
Na początku dziennikarze odnieśli się do wypowiedzi Billa Clintona, który stwierdził "Polska i Węgry zdecydowały, że demokracja to dla nich zbyt wielki problem i wolą dyktaturę na wzór putinowski". Artur Celiński stwierdził, że "nie chciałby słyszeć o swoim kraju takich wypowiedzi". – Bill Clinton mówił z głowy, więc prawdopodobnie przytoczył opinie, które pojawiają się na amerykańskich salonach i to jest powód do zmartwienia. Marek Król zauważył zaś, że po wypowiedzi Clintona, pojawiła się wypowiedź Sarkozego, który powiedział, że "zagrożenie demokracji w Polsce jest brednią, bo zna osobiście Jarosława Kaczyńskiego". – Uważam, że Clinton nie pomógł swojej żonie w kampanii prezydenckiej, stracił głosy głównie Polonii. Nie przywiązywałbym wagi do tej wypowiedzi – dodał. Dziennikarz "Res Publiki Novej" zauważył, że "Clinton nie jest już oficjalnie politykiem, ale nie jest to stanowisko całych Stanów". – Od 70 czy więcej dni nie mamy w Polsce Trybunału Konstytucyjnego, w związku z tym nasze prawa nie są chronione. Brak ochrony przed działaniami państwa jest zagrożeniem demokracji – stwierdził. Marek Król dopytał zatem czy "sugeruje, że w Holandii demokracja jest zagrożona, bo nie ma tam TK w ogóle?" – Systemy polityczne w krajach się różnią, każde państwo buduje swoją funkcjonalność. Jest to fałszywa argumentacja. Mamy w Polsce konstytucję, w której jest zapis o funkcjonowaniu TK. Nasza stabilność jest zagrożona – odpowiedział Celiński. – Zagrożenie demokracji w Polsce to bzdura – skwitował Król. Jeśli UE uważa, ze w każdym kraju nie ma TK.
"Kto ma najsilniejszy potencjał gospodarczy, ten dyktuje warunki"
Dziennikarz "Res Publiki Novej" zauważył, że "Unia Europejska się zmienia za naszą zgodą i za naszym udziałem". – Dzisiaj w każdej chwili możemy z UE wyjść, ale jeśli dostrzegamy jej wartość to powinniśmy stosować się do zasad, jakie w niej są – ocenił. – Byłem bardzo zażenowany wczorajszym wystąpieniem pani premier. Rzucanie wielkich słów i wielkich porównań ukazało słabość pani premier i rządu oraz to, że nie ma on nic do zaoferowania – powiedział komentując wczorajsze przemówienie Beaty Szydło.
Marek Król zauważył z kolei, że "rząd polski przed nikim nie musi się tłumaczyć, suwerenem jest polski naród". – Uważam, że błąd popełniła pani Szydło w ogóle negocjując z Timmermansem, uważanym w Unii Europejskiej za aroganckiego bufona. Ma typowe cechy urzędnika europejskiego. Jeśli w raporcie Timmermans stwierdza, ze naruszony jest 2 art. Traktatu UE to chyba zażywa jakieś leki, które mu zaszkodziły – ocenił. Publicysta "WSieci" dodał, że w jego opinii "Unia Europejska jest grą interesów". – Kto ma najsilniejszy potencjał gospodarczy, ten dyktuje warunki. My mamy potencjał słaby gospodarczo – zauważył.
– Dzisiaj kompromis ws. TK w Polsce się, niestety, nikomu nie opłaca. Ze strony rządu, oznaczałoby kapitulację – powiedział Celiński. – Ustalmy, że prof. Rzepliński nie jest bogiem. Ustawa grudniowa – do dzisiaj nie wiem co jest w niej niekonstytucyjnego. Chciałbym żeby Rzepliński powiedział co jest w niej niekonstytucyjnego. Nie może być tak, że jedynym interpretatorem konstytucji, mającym monopol na czytanie konstytucji jest Rzepliński – zauważył z kolei dziennikarz "WSieci". – Po co nam więc ten Trybunał Konstytucyjny? Może jednoosobowo zróbmy, sam Rzepliński będzie oceniał? – zapytał. – Będzie taniej dla podatników – dodał. – Polska nie jest żadnym państwem prawa i nigdy nie była. Polska jest krajem, w którym orzekają prawnicy w zależności od tego, jak interpretują przepisy – ocenił Król.
"Obawiam się troszeczkę o pozycję Polski"
Odnosząc się do wczorajszego posiedzenia Sejmu, zdaniem Artura Celińskiego " premier Szydło wygłosiła kazanie, co pokazuje słabość rządu, nie ma tam merytorycznych argumentów". – Nie dalej jak rok temu PiS wzywało Komisję Europejską do rzekomych uchybień ws. wyborów samorządowych, to pokazuje pewną hipokryzję – dodał. Z kolei Marek Król zauważył, że podczas wczorajszych obrad w Sejmie "opozycja starała się zdyskredytować i skompromitować premier". – Szydło używała mocnych, moim zdaniem nawet nazbyt mocnych słów. Niepotrzebnie, bo kiedy przyjdą sprawy poważne to tych słów zabraknie. To były czyste emocje, które mają trafić do wyborców – stwierdził. Dziennikarz "Res Publiki Novej" zaznaczył, że "nie chce poniżyć pani premier", ale uważa, że "ona sama wystąpiła niegodnie do poziomu premiera". – To co usłyszeliśmy (podczas przemówienie Beaty Szydło - red.) to czysty populizm. Nie o to chodzi, że PO ma się wstydzić za coś, co zrobiła. Zrobiła, co zrobiła i dlatego nie rządzi – zauważył.
Marek Król powiedział, że "nie obawia się o demokrację". – Obawiam się troszeczkę o pozycję Polski. PO nas potwornie zadłużyła i mam obawy o stabilność gospodarczą – ocenił.
Komentując wczorajsze zachowanie posłanki PO, Agnieszki Pomaskiej, która podarła uchwałę o suwerenności Polski, Artur Celiński zauważył, że "opozycja wielokrotnie nie zachowywała się w Polsce tak, jak powinna". – Nie pochwalam tego, żeby drzeć projekty uchwał z mównicy sejmowej, ale uważam, że cały ten dzień był kompromitacją polskiego parlamentu – ocenił. Marek Król zauważył zaś, że "przez wiele lat umacniano taką niewolniczą duszę Polski". – Mamy problem w Polsce z postawą "lokaja". Ja ją rozumiem i usprawiedliwiam, bo skoro za takie "lokajstwo" Tusk i Bieńkowska dostają fuchy w Brukseli, to jest to tego warte (...). Opozycja przegrała tę debatę kompletnie, nie ma do zaoferowania Polsce nic poza konfliktem wokół TK – zakończył.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Komisja Europejska daje Polsce czas do poniedziałku na znaczącą zmianę sytuacji wokół TK