Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk mówił w Telewizji Republika o programie "Rodzina 500+". Polityk zaznaczył, że wszelkie poprawki, które podniosłyby wydatki budżetowe, nie są w tej chwili realne.
Flagowy projekt rządu PiS premier Beata Szydło złożyła wczoraj u marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Projekt ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci wprowadza świadczenie 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko; w przypadku rodzin, których dochód nie przekracza 800 zł na osobę w rodzinie (lub 1200 zł w przypadku rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym) - również na pierwsze dziecko. CZYTAJ WIĘCEJ
– Za 20, może 30 lat, nie będzie miał kto pracować na nasze emerytury, dlatego inwestycja w ten projekt jest potrzebna – tłumaczył w TV Republika Henryk Kowalczyk. Minister w Kancelarii Premiera podkreślił, że pieniądze przeznaczone na program 500+ nie będą wysyłane przymusowo. – Ja nie apeluję do bogatych Polaków, by nie pobierali tych świadczeń – dodał.
Zwiększyć wpływy do budżetu
Zdaniem Kowalczyka, dotychczasowe ulgi podatkowe na dzieci wykorzystywali jedynie najbogatsi. – Był to dobry krok, który całkowicie się nie sprawdził i dyskryminował niektóre grupy społeczne, m.in. dzieci rolników – przekonywał, dodając, że proponowane przez partię rządzącą zmiany ustawowe mają zwiększyć wpływy do budżetu i zatrzymać przede wszystkim proceder wyłudzania podatku VAT.
Wczoraj podczas internetowego czatu na Facebooku, na pytania dotyczące programu "500+" odpowiadała Beata Szydło. Szefowa rządu oświadczyła, że złożony wczoraj u marszałka Sejmu projekt ustawy ma poprawić sytuację demograficzną naszego kraju. – W Polsce rodzi się bardzo mało dzieci, a chcemy żeby Polaków było coraz więcej – tłumaczyła premier. CZYTAJ WIĘCEJ
CZYTAJ TAKŻE:
Ludzie związani z poprzednią władzą pracują dla rządu Beaty Szydło