"Jak słucham tych, którzy mówią “nic się nie stało, to tylko i wyłącznie powrót do wizji artystycznej”… Ten powrót zabolał wielu z nas. Zabolał. To jest po prostu przykre, co się wydarzyło. Po co coś takiego robić? Czy te wizerunki aż tak przeszkadzały?" - mówił na antenie Polsat News wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do czystek, jakie nowe władze gdańskiego muzeum przeprowadziły po cichu...
Nowa dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku wyrzuciła z ekspozycji materiały dotyczące rotmistrza Witolda Pileckiego, zabitej za ukrywanie przed Niemcami Żydów rodziny Ulmów oraz zamordowanego w obozie kapłana ojca Maksymiliana Kolbe.
"Tego typu zachowania nie zostaną zapomniane przez Polskę", kontrował szef IPN dr Karol Nawrocki, który powiadomił opinię publiczną o skrytych działaniach dyrektora Rafała Wnuka.
Nowe kierownictwo placówki w kuriozalnym oświadczeniu wskazało m.in. że spór o wystawę „miał wyraźne podłoże polityczne, będąc konfliktem o to, jak powinny wyglądać relacje między władzą polityczną a sferą nauki i kultury, o to, czy politycy mają prawo naruszać autonomię twórców i badaczy”.
Również dziś rano, na antenie Polsat News, kontynuowano rozmowy na ten temat.
"Jak słucham tych, którzy mówią “nic się nie stało, to tylko i wyłącznie powrót do wizji artystycznej”… Ten powrót zabolał wielu z nas. Zabolał. To jest po prostu przykre, co się wydarzyło. Po co coś takiego robić? Czy te wizerunki aż tak przeszkadzały? Sąd miał inne zdanie w tej sprawie", stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz.
I dalej: "nie rozumiem po co zabierać możliwość uszanowania tych trzech postaci, wspaniałych heroicznych postaw ludzi, którzy zasłużyli się dla naszej historii i nas łączą. Naprawdę jest przestrzeń w Muzeum II Wojny Światowej na inne wystawy, proszę, róbcie, macie wizję, swoje pomysły".