– Mam prośbę do pani Jandy, aby nie pokazywała się od tej strony i nie kompromitowała. Miałem do niej szacunek. Kiedyś z przyjemnością oglądałem te filmy; dziś nie chce mi się po to sięgać – apeleował Wojciech Korkuć w drugiej części "Dziennikarskiego Pokera". Rozmowę poprowadziła red. Dorota Kania.
Podczas obchodów Święta Wolności i Solidarności z okazji 30. rocznicy wyborów kontraktowych, Krystyna Janda odczytała treść deklaracji, jaką zebrani politycy podpisali. Nazwano ją "Deklaracją Wolności i Solidarności". Wielu sprzeciwiło się wystąpieniu aktorki. W dokumencie znalazł się zwrot "chcemy demokracji bez sporów pełnych nienawiści", choć szybko odnotowano, że to pani Krystyna Janda atakowała w ostatnim czasie obóz Zjednoczonej Prawicy.
– To się bierze z frustracji i braku możliwości konstruktywnej narracji ze strony opozycji. Mam prośbę do pani Jandy, aby nie pokazywała się od tej strony i nie kompromitowała. Miałem do niej szacunek. Kiedyś z przyjemnością oglądałem te filmy; dziś nie chce mi się po to sięgać – rozpoczął Korkuć, ustosunkowując się do wystąpienia Krystyny Jandy w Gdańsku. – Dzisiejsi celebryci są jak psy gończe. Zaczynają kąsać, bez większej refleksji – mówi dalej.
Przypomniał, że "Pan Szyc, który apelował do pani Klepackiej o zwrot medalu, nie wiedział, że ta sprzedała go na aukcji charytatywnej".
CZYTAJ WIĘCEJ: Szyc zaatakował Zofię Klepacką. "Nie noś orła. Przynosisz wstyd"
Czasy socrealizmu – dzisiejsze analogie
– Tak to dziś odbieram. Mamy tu przykład, jak w latach realnego komunizmu funkcjonowało: "kto nie z nami, ten przeciwko nam". To dokładnie ten sam mechanizm hodowli artystów. Ci celebryci wielokrotnie podkreślali, że walczą o Konstytucję. Jeśli tak, gdzie szacunek wobec osób, które zagłosowały inaczej? To zupełny autorytaryzm! – podkreślił Korkuć.
– Zrobiono akcję niszczenia plakatów, zakrojoną na szeroką skalę. Plakatów było bardzo mało. Główny dostęp do plakatów to była… Gazeta Wyborcza! To był test na poczucie humoru. "Jesteś brzydka, wredna i leniwa? Zostań feministką albo udaj się do psychologa". Chodziło wyłącznie o test na humor feministek – śmiał się gość red. Kani.
Poniżej publikujemy plakat z 2005 roku.