Kopacz: Jedność Grupy Wyszehradzkiej i potępienie agresji – fundamentalne
Jedność Grupy Wyszehradzkiej i potępienie polityki agresji jest rzeczą fundamentalną - oświadczyła premier Ewa Kopacz po spotkaniu w Warszawie z szefem rządu Węgier Viktorem Orbanem. Kopacz podkreśliła, że wielki naród, jakim są Ukraińcy, ma prawo decydować o swoim losie.
– Jedność Grupy Wyszehradzkiej i potępienie polityki agresji jest rzeczą fundamentalną, jedność Zachodu, jedność Grupy Wyszehradzkiej jest bardzo ważna – powiedziała Kopacz na wspólnej konferencji prasowej z premierem Węgier.
Kopacz podkreśliła, że Polskę i Węgry zawsze łączyła prawdziwa, a nie tylko przysłowiowa przyjaźń. – Doskonałym tego przykładem jest postać bohatera Polski i Węgier, generała Józefa Bema, w nim splata się wspólnota historii, wspólnota wartości – zaznaczyła szefowa polskiego rządu.
Polska premier powiedziała też, że jest dumna, iż oba nasze kraje po latach niewoli i "przywiezionej ze Wschodu dyktatury" są członkami wspólnoty Zachodu. – W naszej wspólnej historii, Polska i Węgry zawsze traciły, kiedy w polityce międzynarodowej prawo zastępowała siła – podkreśliła.
Kopacz: Rozmowa z Orbanem była szczera i trudna
Szefowa polskiego rządu na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu mówiła, że "kraje takie jak nasze – które także dzięki pomocy z zewnątrz, dzięki wsparciu zachodnich demokracji wybiły się 25 lat temu na niepodległość – mają dług wdzięczności wobec tych, którym odmawia się prawa do niepodległości".
– W szczerej i trudnej rozmowie, tak jak to bywa między przyjaciółmi – kiedy mówi się to, co się myśli, patrząc w oczy - w tej szczerej i trudnej rozmowie oznajmiłam panu premierowi Orbanowi, że jedność państw UE i państw Grupy Wyszehradzkiej wobec sytuacji na Ukrainie ma fundamentalne znaczenie – oświadczyła szefowa polskiego rządu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Terroryści chcą opanować drogę do Mariupola i na Krym. Trwa atak
Kaczyński nie zgodził się na rozmowę z Orbanem. "Takie spotkanie nie ma sensu"
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Stefaniuk: Prokurator, który zatrzymał Romanowskiego, dalej prowadzi sprawę, a powinien być odsunięty