Konrad Banecki, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Gospodarczego: jak cel zdrowotny znalazł się na paragonie
Polski konsument coraz częściej doświadcza paradoksu: państwowa troska o zdrowie obywateli kończy się po prostu wyższymi rachunkami. Dobrym przykładem jest tzw. opłata cukrowa – danina, która miała ograniczać spożycie cukru, a w praktyce stała się kolejnym źródłem dochodów budżetowych - pisze dla Republiki Konrad Banecki, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Gospodarczego.
Mimo zapowiedzi prezydenckiego weta wobec pakietu podwyżek akcyzy i opłaty cukrowej, rząd przyspieszył procedowanie ustaw i rozdzielił je na dwa odrębne projekty - cukier oddzielnie, akcyza oddzielnie. Taki zabieg pozwala ominąć ewentualne weto i wprowadzić przynajmniej część zmian. Tempo działań, brak pełnej analizy skutków ekonomicznych i społecznych oraz koncentrowanie się na wpływach budżetowych pokazują, że zdrowotna narracja służy głównie legitymizacji zmian.
Prawda między wierszami
W rzeczy samej coraz częściej w otoczeniu rządu, lub wprost z ust jego przedstawicieli, zaczynają pojawiać się bardziej otwarte wypowiedzi odnoszące się do fiskalnego charakteru zmian. Podwyżka podatku cukrowego jest wymieniana w szeregu danin, które mają zasilić budżet już od przyszłego roku, aby poprawić jego stan. W rozmowie z mediami minister Domański przyznał, że podwyżki podatków, w tym opłaty cukrowej, są potrzebne do zwiększenia wpływów do budżetu państwa i mają pomóc w zbilansowaniu deficytu. Podkreślił, że choć decyzje fiskalne nigdy nie są przyjemne, państwo musi znaleźć środki na kluczowe wydatki. Jego słowa jasno pokazują, że fiskalny cel zmian jest równie istotny, jeśli nie ważniejszy, niż argumenty zdrowotne, które dominują w oficjalnej narracji rządu.
Legislacja popędzana batem
Projekt nowelizacji opłaty cukrowej procedowany jest w trybie ekspresowym. Na domiar złego zaplanowano minimalne vacatio legis, liczone w tygodniach. Brakuje rzetelnej oceny skutków ekonomicznych i społecznych: nie przeanalizowano wpływu podwyżek na konkurencyjność krajowych producentów ani elastyczności popytu, a także nie określono konkretnych celów w zakresie ograniczenia konsumpcji cukru.
W konsultacjach społecznych złożono ponad 60 stanowisk, tworzących dokument liczący ponad 140 stron. Żadne z nich nie zostało uwzględnione, a odpowiedzi rządowe powtarzały jedynie uzasadnienie projektu. To nie wygląda jak dialog społeczny, tylko jak procedowanie zmian pod dyktando potrzeb budżetowych.
Firmy w kropce
Tak krótkie vacatio legis przy podwyżkach podatku cukrowego stawia firmy w bardzo trudnej sytuacji. Przede wszystkim producenci i dystrybutorzy napojów muszą w praktyce natychmiast dostosować ceny, kontrakty handlowe, strategie marketingowe i produkcję. W krótkim czasie nie sposób zmienić etykiet, przepakować produkty ani renegocjować umów z sieciami handlowymi. To generuje ryzyko strat finansowych i logistycznego chaosu.
Wreszcie krótkie vacatio legis zwiększa ryzyko błędów w rozliczeniach podatkowych i kontroli skarbowych, bo firmy mają ograniczony czas na wdrożenie nowych procedur. Z punktu widzenia przedsiębiorców to po prostu nieprzewidywalne i niestabilne otoczenie regulacyjne, które podważa zaufanie do prawa i planowania biznesowego.
Uczmy się na błędach innych
Polska nie jest pierwszym krajem, który próbował „opodatkować zdrowie”. Dania, Norwegia, Meksyk czy USA odnotowały podobny scenariusz: początkowy spadek sprzedaży napojów słodzonych, wzrost cen, rozwój handlu przygranicznego i brak trwałych zmian w nawykach żywieniowych. W Danii podatek tłuszczowy i cukrowy zniesiono po dwóch latach, w Norwegii gwałtowna podwyżka wywołała masowe zakupy poza krajem, a w Meksyku i USA początkowy spadek spożycia okazał się krótkotrwały. Wniosek jest jednoznaczny: bez szerokiej polityki edukacyjnej i działań zdrowotnych sam podatek nie działa prozdrowotnie, w myśl założeń ustawy.
Jeśli celem jest więc poprawa zdrowia publicznego, skuteczniejsze będą kampanie edukacyjne, ograniczenie reklam, lepsze oznakowanie żywności i promocja aktywności fizycznej. Podnoszenie podatków to pozór – poprawia statystyki budżetowe, ale pogarsza kondycję społeczną i gospodarczą. Kolejne doraźne daniny nie tworzą zdrowego społeczeństwa – tworzą niezdrowe precedensy.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Tu się Mówi. A. Klarenbach
Wiadomości
TYLKO U NAS: Polityczny atak na Artura Kosickiego – rzekome „ujawnienie tajemnicy” jako pretekst koalicji 13 grudnia
Wąsik o kontrowersjach wokół sędziego prowadzącego sprawę prezesa PiS: "Tak właśnie mają wyglądać niezależne sądy"
Konrad Banecki, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Gospodarczego: jak cel zdrowotny znalazł się na paragonie
Najnowsze
Polki poznały rywalki w eliminacjach do MŚ 2027
TYLKO U NAS: Polityczny atak na Artura Kosickiego – rzekome „ujawnienie tajemnicy” jako pretekst koalicji 13 grudnia
Wąsik o kontrowersjach wokół sędziego prowadzącego sprawę prezesa PiS: "Tak właśnie mają wyglądać niezależne sądy"