Sąd partyjny Kongresu Nowej Prawicy unieważnił niedawny konwent, na którym wybrano nowe władze ugrupowania Janusza Korwin-Mikkego. Zdaniem Przemysława Wiplera, pierwszego wiceprezesa KNP, w najgorszym wypadku JKM opuści partię.
W drugi weekend października odbył się konwent partyjny KNP, gdzie wybrano nowe władze. Stanowisko zachował tylko Janusz Korwin-Mikke. Pozostali wiceprezesi, którzy zakładali partię i razem z liderem opuścili UPR, stracili stanowiska. Na ich miejsce wkroczyli m.in. Przemysław Wipler oraz Konrad Berkowicz.
Jednak na wniosek komisji rewizyjnej KNP partyjny Sąd Naczelny uznał, że konwent był nieważny. Uzasadnieniem był statut partii, który napisał sam Korwin-Mikkego. – Kiedy w partii jest więcej niż tysiąc członków, a po sukcesie wyborczym do PE przekroczyliśmy tę granicę, to decyzje na konwencie mają prawo podejmować wybrani delegaci, a nie – tak jak to się odbyło – wszyscy członkowie KNP, którzy przyjadą na konwent – mówi osoba związana z partyjnym sądem, na którą powołuję się Polityka. Sąd obradował w trzyosobowym składzie, w którym większość ma stara, zdetronizowana gwardia KNP – czytamy.
Zdaniem Przemysława Wiplera, pierwszego wiceprezesa KNP, decyzje partyjnego sądu nie mają większego znaczenia. – W tym tygodniu złożymy do Krajowego Rejestru Sądowego nasze postanowienia z konwentu i tylko ten sąd ma prawo wypowiedzieć się na temat ważności naszych decyzji – mówił Wipler. Dodał też, jeżeli dojdzie do unieważnienia decyzji ostatniego konwentu, to Janusz Korwin-Mikke może opuścić KNP – tak jak kiedyś rozstał się z UPR. Według Wiplera JKM może założyć nową formację z nowymi władzami, a starzy działacze bez rozpoznawalności Korwin-Mikkego niewiele zawojują.