Konflikt radnego z prezydentem Krakowa. Musiał wkroczyć sąd
Do przedziwnej sytuacji doszło w Krakowie. Tamtejszy radny Jan Hoffman zapytał prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego o działania, które ten podjął, by zrealizować obietnice wyborcze. Prezydent Miszalski za pośrednictwem swoich urzędników odpisał, że nie powie, bo... obiecywał jako osoba fizyczna, a nie urzędowa, czyli prezydent.
Jan Hoffman to przewodniczący Rady i Zarządu Dzielnicy I Stare Miasto. Na swoim profilu na FB opisał tę zaskakującą sytuację, która z powagą urzędy prezydenta miasta niewiele ma raczej wspólnego.
"Zapytałem swego czasu Prezydenta Miszalskiego o konkretne działania, jakie podjął w wymienionych przeze mnie obszarach (było ich sporo – 144). Niestety, obszary te pokrywały się z tematyką licznych obietnic wyborczych Aleksandra Miszalskiego, co zdaniem UMK uniemożliwiało udzielenie odpowiedzi na moje pytania, bowiem: realizacja przedwyborczych zobowiązań osoby fizycznej kandydującej na stanowisko Prezydenta Miasta Krakowa, w żaden sposób nie ma związku z działaniami prowadzonymi przez organ administracji publicznej czy realizacją zadań publicznych".
Hoffman o tej kuriozalnej odpowiedzi (z której de facto wynika, że nie wolno pytać o te działania Prezydenta, które wcześniej były przedmiotem programu wyborczego) poinformował opinię publiczną za pośrednictwem mediów społecznościowych. Nie był to jednak koniec sprawy.
Radny wniósł bowiem skargę do WSA w Krakowie i ten w całej rozciągłości przyznał mu rację, wykazując indolencję prawników miejskiego magistratu.
Sprawę opisał na platformie X Tomasz Borejza i skomentował dosadnie.
"Widzicie więc dlaczego mówimy, że kto mieszka w Krakowie, ten z pewnością w cyrku się nie śmieje. Przy takim urzędzie chowa się każdy kabaret".
A dla polityków z innych miast niech to będzie przestroga - pamiętajcie, że prędzej czy później ktoś was z wyborczych obietnic rozliczy.
Źródło: X.com, FB
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.